"Super Express": - Mocno zaangażowałeś się w pomoc uchodźcom.
Łukasz Różański: - Cała Polska mocno się zaangażowała, także moje Podkarpacie. Prężnie działa prezes Stali Rzeszów i jeden z moich sponsorów Rafał Kalisz, który do spółki z rodziną i pracownikami pomagają niemalże non-stop. Rafał działa nie tylko w kraju, firma jego żony Katarzyny Kalisz - JPB système - ma kontrahentów w całej Europie i ta pomoc napływa do nas m.in. z Francji czy Austrii. Są dni, gdy do oddziału w Rzeszowie przyjeżdżają nawet dwa tiry z rzeczami dla uchodźców. Potem u nas są one segregowane, rozdzielane i rozdysponowywane wśród potrzebujących. Do tego nie brakuje też transportów medycznych, o które dba Pro-Familia.
- A czym ty dokładnie się zajmujesz?
- Jeżdżę pod granicę i przekazuję te rzeczy tym, którzy uciekają do nas przed wojną w Ukrainie.
Andrzej Fonfara zapowiada: Wrócę bronić kraju, jeśli wybuchnie wojna. Jestem patriotą!
- Granicę z Polską dzień w dzień przekraczają tysiące Ukraińców, a historia każdego z nich chwyta za serce.
- Ostatnio byłem w Jarosławiu, do którego mój znajomy Patrycjusz Gaweł sprowadził 200 matek z dziećmi oraz 86 najmłodszych z domów dziecka, w tym niepełnosprawnych. Ich opowieści są przerażające. Po pierwsze wojna, po drugie sama podróż do Polski. Nie dość, że jazda trwa kilka dni, to do tego czasami nawet po 30 godzin spędzają w kolejce na granicy. Była taka sytuacja, że jedna z kobiet przekroczyła granicę z nagim półrocznym dzieckiem schowanym pod kurtką. Skończyły im się pieluchy, wszystko było przemoczone. Płacz tych wszystkich dzieci, nie jest to przyjemny widok. Teraz jest trochę słońca, ale nocą pogoda nadal nie rozpieszcza, więc mam nadzieję, że każda z tych osób otrzyma schronienie nad głową. Odzew społeczeństwa jest jednak niesamowity, oby tylko ta wojna nie trwała latami...
- Reakcja Polaków jest wspaniała. Liczy się każdy gest, prawda?
- Oczywiście. Wspomniałem o tych 200 matkach z dziećmi. Z jednym z moich przyjaciół, który na co dzień wspiera moją karierę, pojechaliśmy do nich w Dzień Kobiet i każdej wręczyliśmy kwiatek plus jakiś upominek. To właśnie taki drobny gest, ale te kobiety chociaż na chwilę zapomniały o tym, co się dzieje w ich kraju. Pojawił się uśmiech na ich twarzach, cieszyły się, że ktoś o nich pamięta w tak trudnym czasie.
- Ukrainę dzielnie na froncie wspierają byli i aktualni mistrzowie pięści. W tym gronie są bracia Kliczko, Usyk czy Łomaczenko.
- Byli lub są nie tylko wielkimi mistrzami w ringu, ale i poza nim. Mogliby przecież siedzieć gdzieś poza Ukrainą, wspierać kraj organizując zbiórki czy przelewają pieniądze, ale oni chcą być na miejscu i pomagać. Wielki hart ducha i wola walki, dokładnie jak między linami. Jestem pełen podziwu.
Mateusz Borek grzmi w sprawie wojny na Ukrainie. Wspomina opowieści swojego dziadka
- Z drugiej strony pojawiają się jednak haniebne wpisy takich rosyjskich świetnych pięściarzy jak Powietkin czy Drozd.
- Popieranie takich zachowań jak agresja Rosji na Ukrainę jest karygodne. Nóż się w kieszeni otwiera! Wiele osób w Rosji tłumaczy się, że nie ma dostępu do informacji, że oni nie wiedzą, co tak naprawdę się dzieje. Jednak takie postacie jak Powietkin czy Drozd mają znajomych na całym świecie, z pewnością odbierają telefony od wielu osób, zapewne słyszą ich reakcje itd. Akurat oni wiedzą co się dzieje, a mimo to prezentują taką postawę. Nie chcę używać brzydkich słów, po prostu to jest bardzo słabe z ich strony.
- Trzy z czterech największych federacji do odwołania nie będą organizować Rosjanom walk o mistrzowskie pasy, ale jedna WBA się wyłamała i od kilkunastu dni promuje zaplanowane na maj starcie Canelo Alvareza z Dmitrijem Biwołem. Co o tym sądzisz?
- Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę. A w tym przypadku zapewne chodzi o bardzo dużą kasę, bo w końcu walczy najlepszy pięściarz świata bez podziału na kategorie wagowe. Są jednak sytuacje, a wojna się do nich zalicza, gdy pieniądze powinny zejść na drugi plan. Każde stłamszenie agresora, każda tego typu decyzja, może pomóc.
- O pas mistrza świata w twojej kategorii mieli walczyć Oscar Rivas z Jewgienijem Romanowem. Niewykluczone, że po decyzji federacji WBC to ty staniesz przed szansą wywalczenia tytułu.
- Czekam cierpliwie na informacje do mojego promotora Andrzeja Wasilewskiego. Już raz mieliśmy zapytanie od obozu Rivasa, ale wtedy byłem tuż po zabiegu i nie było opcji, bym wyszedł do ringu. Teraz sytuacja jest inna. Od dwóch miesięcy jestem w mocnym treningu, waga też już zaczyna wyglądać jak należy, bo oscyluje w okolicach 107-108 kg. Za każdym razem powtarzam, że walka o pas WBC to moje marzenie z dzieciństwa i wierzę, że w końcu się spełni. Rivas z Romanowem mieli bodajże walczyć w czerwcu, a mi taki termin pasuje. Niech tylko będzie zielone światło!
Kliczko zareagował po zbombardowaniu szpitala dziecięcego. Te słowa wgniatają w fotel, serce krwawi