- Nie ma co robić z siebie bohatera i jechać do Moskwy nieprzygotowanym na sto procent. Bo dla mnie ten rewanż to walka o przyszłość – mówi „Super Expressowi” Krzysztof Włodarczyk (34 l., 49-3, 35 k.o.).
Były mistrz WBC wagi junior ciężkiej 22 maja ma skrzyżować rękawice z Rosjaninem Grigorijem Drozdem (36 l., 3901, 27 k.o.), który odebrał mu tytuł we wrześniu 2014 roku. Teraz walka stoi pod znakiem zapytania, bo Polaka dopadła infekcja wirusowa.
WŁODARCZYK: NAJTRUDNIEJSZA BITWA W KARIERZE
- Przypętało się jakieś cholerstwo i nie czuje się dobrze. Mam kaszel, katar, zapchane zatoki i bóle głowy. Chodzi o zatoki przynosowe. Kilka razy miałem podobnie i momentami łzy same napływają mi do oczu. Byłem już na płukaniu zatok – tłumaczy pięściarz, który daje sobie czas do czwartku.
- Po wizycie u lekarza podejmę ostateczną decyzję. Nie wiem jak zareagują Rosjanie, trener Fiodor Łapin stwierdził z kolei, że szanuje moją decyzję jakakolwiek będzie. Nie chcę się wyleczyć na szybko, a potem wirus wróci. Bo do Rosji nie chcę jechać po to, by zarobić parę złotych. Chcę jechać po wygraną – podsumowuje „Diablo”.