Zabiłem kolegę w ringu

2009-11-03 4:30

To było kilka bardzo mocnych ciosów. Padł po nich na deski i już nigdy nie wstał. Potem się okazało, że dostał od swojego trenera jakieś podejrzane środki i to one spowodowały śmierć - tak opowiada bokser Dawid Kostecki (28 l.) o tragedii, do której doszło w ringu. Na szczęście tylko na planie filmowym.

"Cygan" był gwiazdą 9. odcinka serialu "Naznaczony", który zostanie wyemitowany jutro o 21.30 w TVN. Kostecki zagrał zawodowego boksera "Żyletę", który zabija w ringu swojego kolegę.

- Fabuła jest strasznie wciągająca. Okazuje się, że ktoś chciał ustawić ten pojedynek, mój rywal dostał jakieś środki, które miały go uśpić. Skończyło się tragedią - opowiada "Cygan". - Syn zabitego zaczyna więc trenować boks pod okiem Daniela Olbrychskiego i chce się na mnie zemścić. Więcej nie mogę zdradzić, powiem tylko, że w końcówce będzie naprawdę ostro.

Kostecki znakomicie się bawił na planie filmowym, choć zapewnia, że aktorem nie zostanie.

- To dla mnie za ciężka robota. Po dziewięciu godzinach na planie czułem się jak po stoczeniu długiej walki - opowiada bokser. - Daniel Olbrychski bardzo mnie chwalił. Mówił, że naturalnie wyglądam przed kamerą. Takie słowa od znakomitego aktora to dla mnie wielki komplement. Mimo to chyba wolę zarabiać na życie laniem się po gębach.

Na razie Dawid Kostecki odpoczywa po gali w Łodzi. 24 października po zaciętej walce pokonał tam jednogłośnie na punkty swojego kolegę Grzegorza Soszyńskiego (27 l.). W grudniu wyjdzie do ringu po raz kolejny.

- Stanę do walki o jakiś nieistotny pas mistrzowski, tak zwany pasek od spodni. Przyda się, bo ostatnio trochę schudłem i spodnie spadają mi z tyłka - śmieje się "Cygan".

Najnowsze