Przypomnijmy - na gali Babilon MMA 50 według relacji kilku świadków Gołota prawym sierpowym miał znokautować Zatykę. O ich krótkim starciu można było przeczytać nawet na oficjalnym koncie federacji na platformie "X". A że nazwisko Gołoty wciąż wzbudza olbrzymie zainteresowanie, to o incydencie zrobiło się naprawdę głośno.
Skoro panowie zmierzyli się na gołe pięści, to my na gali Gromda poruszyliśmy ten temat w rozmowie z Piotrem Wilczewskim. "Wilku" od niedawna pracuje z Bartłomiejem "Balboą" Domalikiem, który pod jego wodzą zanotował w ostatni piątek efektowne zwycięstwo na Gromda 19.
Piotr Wilczewski o zadymie Andrzeja Gołoty z Henrykiem Zatyką: Stare konie chciały jeszcze zabłysnąć
- Andrzej ma masę i jeśli jeszcze wyprowadził cios z dobrym skrętem, no to musiał powalić Henryka. Sam chciałbym to zobaczyć, bo wiem tylko tyle, co z różnych opowieści. Mam jednak nadzieję, że ktoś to jednak nagrał i kiedyś wideo ujrzy światło dzienne. Szkoda, że starsi pięściarze zrobili to w taki sposób, mogli wyjść do ringu, przynajmniej daliby więcej radości kibicom. A tak było bardzo szybko, nikt nie zdążył tego zarejestrować, no i nie możemy się nacieszyć tym ciosem nokautującym, no bo to nawet nie była walka - powiedział w swoim stylu Wilczewski.
Taka reakcja Gołoty go jednak nie zaskoczyła. - Heńka znam z kadry, Andrzeja też miałem okazje kilka razy spotkać. No co ja mogę powiedzieć, chyba stare konie chciały jeszcze zabłysnąć. Andrzej ma wybuchowy charakter, zresztą Heniek o tym wie, bo znają się od dawna. Heniek musiał wiedzieć, że Andrzej może tak zareagować, że może pójść cios, chyba zlekceważył Andrzeja - zakończył Wilczewski.