Marian Ziółkowski nie gryzł się w język
Federacje freak fightowe oraz zawodnicy, którzy biorą udział w tego typu galach wywołują przede wszystkim skrajnie pozytywne lub negatywne emocje. Wielu profesjonalnych zawodników MMA nie darzy jednak sympatią freak fightów i jak się okazuje, do tej grupy można zaliczyć również Mariana Ziółkowskiego, do niedawna jeszcze mistrza kategorii lekkiej organizacji KSW, który zwakował pas po tym, jak na chwilę przed starciem z Salahdinem Parnassem doznał kontuzji i nie mógł przystąpić do pojedynku. Ziółkowski w rozmowie z "Klatka po klatce" zwrócił uwagę na fakt, że jego zdaniem wejście do klatki na walkę wiąże się z wielkim obciążeniem psychicznym, a przed freak fighty wielu młodych ludzi może myśleć, że jest to zdecydowanie prostsze. To jednak nie wszystko.
Mocne słowa Ziółkowskiego o freak fighterach. Nie gryzł się w język
- Ja jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, a przynajmniej 50 na 50, że większość z nich wychodzi nać***a do walki, żeby znieść psychicznie trud wejścia do klatki - wypalił Ziółkowski argumentując, że nie każdy jest w stanie wejść do klatki, aby stoczyć pojedynek w oktagonie. Według byłego mistrza KSW towarzyszy temu wielkie ciśnienie. - Nie każdy jest w stanie to wytrzymać psychicznie. A nagle freak fighterzy pokazują, że to jest takie łatwe. - dodał "Golden Boy".