Kowalkiewicz, która przegrała z Yan jednogłośnie na punkty (26:30, 26:30, 26:30), potwierdziła, że w pierwszej rundzie doznała kontuzji oka. W konsekwencji pojawiły się u niej problemy z widzeniem, dlatego tuż po walce trafiła do szpitala. Już po pojedynku okazało się, że lekarz w oktagonie nie powinien był pozwolić jej dalej walczyć, o czym poinformował trener Polki Łukasz Zaborowski.
- Pierwszy raz po walce nie mogę powiedzieć, że wszystko jest OK, bo nie jest. Wynik ma teraz mniejsze znaczenie, najważniejsze jest moje zdrowie. Na początku pierwszej rundy taka delikatna kostka pod okiem mi się złamała i nerw wzrokowy tam utkwił. Całą walkę praktycznie nic nie widziałam. Widziałam podwójnie, wszystko było jak we mgle - relacjonowała łodzianka w filmiku, który zamieściła w mediach społecznościowych. - Zaraz po walce trafiłam do szpitala. Spędziłam cały dzień w szpitalu. Jadę do kolejnych specjalistów i będą podejmować decyzję, czy mogę z tym okiem wracać do Polski, czy muszą mnie operować tutaj na miejscu. Prawdopodobnie będę musiała zostać. Lot może być bardzo niebezpieczny ze względu na duże wysokości, duże skoki ciśnienia, ponieważ mam otwartą zatokę. Straszą mnie, że mogłabym nawet stracić wzrok, a wolałabym widzieć - dodała Kowalkiewicz.
Polecany artykuł:
Kowalkiewicz stoczyła do tej pory jedenaście walk w UFC. Jej bilans wynosi pięć zwycięstw i sześć porażek.