"Super Express": - Janek wielkie gratulacje. Jak się czujesz? Co z nogą?
Jan Błachowicz: - Czuję się bardzo dobrze, cudownie, wspaniale. Walka wygrana, pas obroniony, więc te mistrzostwo zostało przypieczętowane. A z nogą wszystko ok. Zaraz po walce mnie bolała, myślałem, że może coś tam pstrykło, jakaś kostka pękła, ale na drugi dzień jak się obudziłem to już wiedziałem, że to tylko zbicie i za tydzień lub dwa nie będzie już śladu.
- Oglądasz swoje walki od razu w telewizji, czy nie śpieszy ci się do tego?
- Nie śpieszy mi się. Jakiś czas odczekuję i potem na spokojnie, jak już wszystkie emocje zejdą, to oglądam wtedy stricte analizacyjnie. Na razie widziałem tylko skrót. Podobało mi się. Dochodzą też do mnie słuchy, że walka była fajna, że ludziom się podobało, że nie było wstydu, więc fajnie.
Norman Parke odpowiada Don Kasjo! Kategoria open? Jest JEDEN WARUNEK [WIDEO]
- Patrząc na oglądalność twojej walki można dojść do wniosku, że Polacy zaczynają wstawać na Błachowicza, tak jak kiedyś wstawali na Gołotę. Czujesz w związku z tym większą presję?
- Presja jest zawsze, ale ja umiem sobie z nią radzić. Znalazłem na nią patent, ale ja presję lubię. Z tej presji i emocji potrafię czerpać paliwo. Miło mi, że ludzie wstają i oglądają moje walki, że ten sport, te MMA które tak kocham i które jest moją pasją, staje się tak popularne.
- Mamy kilku świetnych polskich ambasadorów sportu na świecie, teraz do tego grona dołączyłeś ty i w ogóle MMA.
- Nie brałbym całego sukcesu na siebie, bo nie jestem jedyny, który rozpopularyzował tę dyscyplinę w Polsce. Miło mi jednak, że jak pojawiły się nominacje do Sportowca Roku, to znalazłem się obok takich nazwisk jak Robert Lewandowski czy Iga Świątek.
- Liczysz na lepsze miejsce w kolejnym plebiscycie "Przeglądu Sportowego"?
- Mam nadzieję. W zeszłym roku byłem siódmy. Z jednej strony to było fajne, wysokie miejsce, z drugiej duma sportowca podrażniona, bo można było być wyżej. Teraz głęboko wierzę w to, że dam radę wskoczyć jeszcze wyżej. A skoro wyniki oglądalności są coraz lepsze, to może tych głosów będzie więcej.
- Odejdźmy od sportu. Słyszałem, że jednym z twoich hobby są konsole. W co grając potrafisz zarwać nockę?
- Częściej gram na PC, ale mam też konsolę. Ogólnie jestem graczem. Teraz jak byłem w Las Vegas, to wziąłem laptopa gamingowego i grałem w "Rustlera". To takie GTA w średniowieczu. Śmieszna, fajna, polecam bo jest idealna do zabicia czasu.
Jan Błachowicz po perypetiach już w Polsce! W oczy rzuca się jeden SZCZEGÓŁ [WIDEO]
- Gry to odskocznia od myślenia wyłącznie o walce?
- Tak. Miałem trochę czasu, nie wiedziałem co zrobić z tymi godzinami, no to giereczka i żeby się za bardzo nie spalać. Nie można żyć tylko samym MMA, a gry to idealny sposób, by złapać balans pomiędzy myśleniem o walce a wyłączeniem tego mózgu. Potem idę na trening ze świeżością i głodem.
- Mówi się, że ojcowie biją mocniej. Niedawno na świat przyszedł twój syn. Czułeś, że ciosy w walce z Adesanyą miały większą wymowę?
- Nie padł na deski i trochę tego szkoda, ale widać było po nim, że czuje, że się cofa, że te ciosy robią na nim wrażenie. Syn daje mi jeszcze większą motywację do cięzkiej pracy.
- Twoja historia ze znalezieniem wisielca obeszła już cały świat. Nawet Adesanya po walce mówił, że chyba sam musi znaleźć martwego człowieka w lesie.
- Ten zabobon na mnie działa, a ludzie lubią słuchać takie historie.
- Kawałek sznura przerobiłeś na bransoletkę. Masz ją ze sobą?
- Biorę ją tylko na ważne wydarzenia w moim życiu jak walka czy narodziny syna. Nie chcę, żeby przez przypadek ten amulet stracił swoje właściwości. A ten kawałek sznura wisielca naprawdę daje mi wielką moc.
OLBRZYMI awans Błachowicza! Historyczna chwila
- Teraz czas dla rodziny?
- Chcę się zrewanżować mojej narzeczonej, która przejęła całe obowiązki rodzicielskie na siebie. Do tego też pracowała, więc serdecznie jej dziękuję. Teraz była jednak dodatkowa presja w związku z dzieckiem - ja mogłem spać, ona nie. Także Dorotko dziękuję, teraz ja się tobą zajmę. Jeszcze parę dni spędzę w Warszawie, a potem uciekniemy na działkę i tam się zaszyjemy. W planach są też większe wakacje, coś się na pewno wymyśli.
- Twoim kolejnym rywalem ma być Glover Teixeira, ale do klatki zamierzasz wrócić dopiero za pół roku.
- Z rankingu i kilku innych rzeczy wychodzi, że teraz to rzeczywiście Teixeira będzie moim rywalem. Na 99 procent to będzie on, ale może UFC wymyśli coś innego? Poza tym pytanie czy on będzie chciał tyle czekać. Po drugie mówię o półrocznej przerwie, ale może po miesiącu stwierdzę, że już chcę, że już mnie kusi by wrócić do oktagonu.
- Kilku ekspertów, którzy wcześniej cię nie doceniali, teraz przepraszają za to i zaznaczają, że Błachowicz zasługuje wreszcie na odpowiedni szacunek. Jest duma?
- Jest. Nie dziwię się, bo w przeszłości były jakieś tam zawirowania w mojej karierze, nie szło po myśli, ale teraz wszyscy widzą, że już tych błędów nie popełniam. Po prostu zasługuję na szacunek.
- Zostałeś mistrzem UFC, teraz obroniłeś ten pas. Jakie masz jeszcze sportowe marzenia?
- Obronić ten pas jeszcze kila razy i wtedy zobaczymy. Jest jeszcze waga ciężka. Myślę o niej, ale to perspektywa trzech lat, nie prędzej. Gdybym przechodził do kategorii ciężkiej, to tylko jako mistrz półciężkiej, a nie tak, że ten pas straciłem i szukam sobie czegoś nowego.