Na efektowne rywalizacje, kibice zgromadzeni w Ego Arenie, długo czekać nie musieli. Dwa pierwsze pojedynki zakończyły się już w pierwszych rundach. Najpierw Sebastian Przybysz efektownie znokautował Dawida Gralkę, a następnie Łukasz Rajewski niemal wykręcił kolano Leo Zulicia o 180 stopni i Chorwat musiał odklepać.
Tylko jedną rywalizację musieli rozstrzygnąć sędziowie. Daniel Torres, po pasjonującym pojedynku z Filipem Wolińskim wygrał niejednomyślną decyzją arbitrów. Tempo walki zachwycało od pierwszych sekund i obaj zawodnicy nie zwolnili nawet w ostatniej rundzie, gdzie zmęczenie było już ogromne.
Najważniejszymi walkami były jednak trzy ostatnie. Tomasz Oświeciński, w swojej drugiej potyczce w karierze zmierzył się z bośniackim kulturystą, Erko Junem. Polak zaczął z dużym animuszem, po jednym ciosie Junowi ugięły się nogi, ale to wojownik z Bałkanów okazał się górą. Prawym sierpowym powalił "Stracha" na deski, z których bardzo długo się nie podnosił.
Sędzia zmuszony był przerwać starcie Michała Materli z Martinem Zawadą. "Cipao" dominował i w pierwszej i w drugiej rundzie. Dwukrotnie zszedł do parteru, gdzie Niemiec nie miał żadnych szans. Lawina ciosów spadała na jego głowę. W drugim starciu była ona już tak duża, że Materla nie pozostawił sędziemu wyboru. Była to pierwsza walka przegrana przez Zawadę przed czasem.
Walką wieczoru był pojedynek w wadze ciężkiej. Starcie Mariusza Pudzianowksiego z Karolem Bedorfem było oczekiwane od dawna. Obaj zawodnicy nie zawiedli, choć wydawało się, że rywalizacja potrwa nieco dłużej. Bedorf nie dał żadnych szans Pudzianowi. Najpierw mocno obił lewą nogę przeciwnika, a nastepnie w parterze wykręcił jego rękę. Pudzian był zmuszony odklepać. Seria zwycięstw byłego strongmana przeszła tym samym do historii.