Mark Coleman brylował nie tylko w klatkach UFC, ale również na matach, gdzie pokazywał swoje umiejętności w zapasach. To właśnie tam zdobył tytuł wicemistrza świata w stylu dowolnym, by kilka lat później sięgnąć po pierwszy w historii pas wagi ciężkiej UFC. Po latach swojej dominacji, The Hammer zakończył swoją sportową karierę, jednak wcześniej zapisał się złotymi zgłoskami w historii sportów walki. Teraz jednak 55-latek poinformował swoich fanów, że przez zawał serca trafił do szpitala. Coleman, jak sam przyznał, nie chciał odwiedzić placówki medycznej, co czego finalnie zmusiły co jego córki. Dzięki tej decyzji, były mistrz dalej może cieszyć się życiem. Stan jego zdrowia był na tyle zły, że gdyby Coleman nie zdecydował się pojechać do szpitala, przypłaciłby to życiem.
Obecnie Amerykanin znajduje się w szpitalu, gdzie dochodzi do siebie. Życiu legendy nie zagraża już niebezpieczeństwo i 55-latek powinien niebawem trafić do domu. Całe zajście miało jednak wpływ na życie Colemana, który określił, że w jego życiu przyszedł czas na zmiany.