Marianna Schreiber przerywa milczenie po porażce na CLOUTMMA 5
Marianna Schreiber po raz drugi wystąpiła na gali CLOUTMMA, tym razem jednak poniosła porażkę z nieco bardziej doświadczoną Wiktorią Jaroniewską, która przed tym starciem miała za sobą trzy walki w FAME MMA. Trudno jednak stwierdzić jednoznacznie, że Jaroniewska była wyraźnie lepsza od swojej rywalki – oczywiście, to ona dominowała w pierwszych kilkudziesięciu sekundach starcia, a Schreiber wyglądała na zagubioną w klatce i niepotrafiącą się skoncentrować na solidnej obronie. Sędzia przerwał walkę, żeby zwrócić uwagę żonie Łukasza Schreibera (z którym jest w separacji), że nie może bronić się z wyciągniętymi przed sobą dłońmi z rozprostowanymi palcami. Sama zawodniczka jednak nie dopuściła do wznowienia starcia, dając znać arbitrowi, że się wycofuje i w taki sposób przegrała pojedynek, co spotkało się z potężnymi gwizdami.
Po walce Marianna Schreiber tłumaczyła się kontuzją nogi. Wydaje się jednak, że na jej decyzję wpływ miało także słabe przygotowanie mentalne, o czym opowiedziała już dzień po gali, we wpisie na Instagramie. – Właśnie mija doba od Clout MMA 5 - więc mogę spojrzeć na to co wydarzyło się podczas samej walki, oraz ostatnich kilku dni z pewnego dystansu. Śmiało mogę napisać - PRZEPRASZAM, przede wszystkim Was wszystkich- swoich kibiców, fanów freakfightów. Wszystkie te osoby dzięki którym zarabiam na chleb - osoby, dzięki którym to wszystko ma sens… Powiedzieć, że zawiodłam to nic nie powiedzieć – zaczęła od przeprosin Schreiber.
Schreiber zamierza wyciągnąć wnioski
– Oczywiście mogę szukać usprawiedliwienia, tego że ta 1 minuta nie wyglądała tak źle, tego że jak zwykle wzbudziłam emocje i wykonałam oczekiwane freakfightowe show. Ale nie zmieni to faktu, że mało poszło tak jak chciałam. Oczywiście taktyka to były same fronty i kopnięcia i to się udało (do czasu…). Nie pozwoliłam się sprowadzić do parteru. Nie wiem, czy winy mam szukać w okolicznościach zewnętrznych, czy bardziej w samej sobie. Wiem jedno, te wszystkie problemy które nawarstwiały się wokół mnie od marca (miały na mnie bardzo duży wpływ?) znalazły swój upust w Katowicach – dodała kobieta wspominając o przebiegu i powodach przegrania walki.
Na koniec Marianna Schreiber zapewniła, że wróci silniejsza i odniosła się do hejtu, jaki na nią spadł. – Mogłabym pisać o tym, że jestem przybita tym wszystkim, że proszę o drugą szansę. Ale to nie ma sensu - bo jednego jestem pewna. Wrócę silniejsza, zarówno mentalnie, jak i sportowo. Wiem, że tylko pokorą i ciężką pracą, mogę realizować swoje cele i marzenia. I wiem, że to zrobię. Mam już kilka wniosków i refleksji, które jestem pewna, że zaowocują już w najbliższej walce. PS myślę, że nikt nie zasługuje na zmasowany hejt i życzenia śmierci. Rozumiem emocje. Widziałam je i słyszałam w Spodku. Wiem, że jestem dość kontrowersyjna, jednak nie zmienia to faktu, że nikomu nie życzy się śmierci. Jestem tylko człowiekiem i mam swoje uczucia. Dziękuję za wszystkie dobre słowa i wiadomości. Nie ważne ile razy upadniesz, ważne ile razy się podniesiesz – zakończyła swój obszerny wpis zawodniczka CLOUTMMA.