Nie ma łatwo w zasadzie cały świat w walce z pandemią koronawirusa. Choć początkowo wydawało się, że być może sportowcy mogą liczyć na łagodniejsze przechodzenie zakażenia z uwagi na dobra kondycję swojego organizmu, to praktyka pokazuje, że niekoniecznie tak właśnie jest. Do grona popularnych osób związanych ze światem sportu, które musiały borykać się z COVID-19, dołączył także Szymon Kołecki - były mistrz olimpijski w podnoszeniu ciężarów, obecnie zawodnik MMA.
Polski gwiazdor MMA miał WYPADEK SAMOCHODOWY. Poważne KONSEKWENCJE
Jak sportowiec wspomina walkę z zarazą? - Na początku był ból mięśni i kości oraz stan podgorączkowy. Po dwóch dniach to ustąpiło, a zaczęły mnie boleć gałki oczne. Później doszły bóle kręgosłupa i mięśni nóg. W okolicach siódmego dnia w nocy strasznie ciągnęły mnie mięśnie dwugłowe i przyczepy przywodzicieli ud. Na tyle mocno, że przeszkadzało mi to w spaniu i musiałem o 4:30 w nocy zrobić gimnastykę. Po siedmiu - ośmiu dniach straciłem węch. Wtedy zaczęła mnie też boleć głowa i zaczęły się problemy z zasypianiem - powiedział Kołecki dla "Sportowych Faktów".
Jak widać zatem, w dobie panującej pandemii koronawirusa sportowcy muszą być gotowi nawet na takie poświęcenia i nienaturalane sytuacje, jak pewnego rodzaju treningu w środku nocy, czy - jak kto woli - nad ranem. Szymon Kołecki z pewnością cieszy się, że wszystko jest już w porządku i może myśleć o kolejnych sportowych wyzwaniach, nie zaś o pokonaniu niewidzialnego wroga.