Blisko cztery lata minęły od pierwszej walki Świerczewskiego w MMA. W grudniu 2019 roku pokonał Grzegorza Chmielewskiego na gali FFF 2. Wydawało się, że były piłkarz szybciej wróci do klatki, ale dopiero teraz zdecydował się na kolejne starcie. - Przytyło mi się, straciłem trochę mięśni, jadłem byle co, wstawałem o której chciałem... Trochę zasiedziałem się na takiej typowej emeryturze. Teraz dostałem obowiązek, żeby się zbadać, żeby trenować, mam dyscyplinę żywieniową, sportową. Bardzo dziękuję za to zaproszenie do FAME MMA, bo to nie jest tylko możliwość walczenia z przeciwnikiem, ale również ze swoimi słabościami. To że walczę, to jest jedno i odmładzam swoje ciało - powiedział Świerczewski zapytany o to, dlaczego zdecydował się na kolejną walkę.
Piotr Świerczewski gotowy do bitwy. Wyjaśnił Daro Lwa
Na FAME FRIDAY ARENA jego rywalem będzie "Daro Lew", który ma zdecydowanie większe doświadczenie w MMA. Były piłkarz nie obawia się jednak o przebieg starcia. - W mojej ocenie i w ocenie mojego trenera Kaźmierczuk nie jest wielkim rywalem i uważam, że sobie z nim poradzę. On wyróżnia się tym, że jest zadymiarzem, bo w walkach wiele nie pokazał - ocenił. - Trenuję w fajnym klubie z dobrym szkoleniowcem. Chłopaki podpowiadają mi, czym "Daro Lew" może mnie zaskoczyć i generalnie mówią, że... niczym - powiedział z uśmiechem Świerczewski o swoim najbliższym rywalu.
Listen on Spreaker.