W pierwszej dekadzie XXI wieku wielu Polaków z zapartym tchem śledziło poczynania Mariusza Pudzianowskiego. Choć zawody strongmanów nigdy nie biły rekordów popularności na świecie, to dzięki sukcesom "Pudziana" nad Wisłą pojawiło się wielu specjalistów w tej dziedzinie. Za wsparcie fanów potężnie zbudowany sportowiec odpłacał się w najlepszy możliwy sposób. Pudzianowski aż pięć razy zdobywał mistrzostwo świata i miano najsilniejszego człowieka na Ziemi. Dyscyplina zapamiętała go jako legendę i nawet po wielu latach spędzonych w MMA wciąż wspominany jest przez miłośników siłowych zmagań z rozrzewnieniem. Sam najwyraźniej też tęskni za turniejami, które przyniosły mu wielką sławę w ojczyźnie.
Żona Marcina Najmana na gorącym zdjęciu. Ciało BOGINI, najgrubsze lodowce topnieją od tych widoków
Mariusz Pudzianowski wrócił na zawody strongmanów
Świadczy o tym ostatni post, jaki Mariusz Pudzianowski opublikował na Instagramie. Na portalu społecznościowym pojawiło się kilka fotek z Pucharu Polski strongmanów. Zawody te odbyły się w Zgierzu, a wśród znamienitych gości był właśnie m.in. "Pudzian". Oczywiście nie brał aktywnie udziału w kolejnych konkurencjach, bo mogłoby to zaburzyć przygotowania do kolejnej walki w MMA i mocno odbić się na jego organizmie.
Na fotkach widać jednak, że jego obecność okazała się sporą gratką dla zgromadzonych kibiców. Mariusz Pudzianowski robił sobie zdjęcia z tłumem i udzielał wielu wywiadów. Postanowił również zaangażować się w sędziowanie niektórych konkurencji. Najwyraźniej "Pudzianowi" trochę brakowało atmosfery dyscypliny, którą pokochał i w której święcił sukcesy.
Mariusz Pudzianowski jako strongman
Mariusz Pudzianowski w zawodach strongmanów wygrał w zasadzie wszystko, co było do wygrania. Polak zdobywał mistrzostwo świata w latach 2002, 2003, 2005, 2007 i 2008. Do tego dołożył także sześć tytułów mistrza Europy - 2002, 2003, 2004, 2007, 2008 i 2009. W bogatym dorobku ma również nagrody dla drużynowego mistrza świata par strongman 2003, 2004 i 2005. Sukcesów na krajowym podwórku doczekał się tylu, że trudno je zliczyć.