Dominik Sikora nie żyje. Jak informowała "Gazeta Wyborcza" ceniony w Wielkopolsce zapaśnik został pobity w nocy z 26 na 27 stycznia. Szybko przeprowadzona sekcja zwłok wykazała, że do śmierci doszło w wyniku działania osób trzecich. Śledztwo od początku toczyło się bardzo szybko. Jak podał Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji, już na początku tygodnia funkcjonariusze wiedzieli kogo poszukują. - Już w poniedziałek policja wiedziała, kogo szukać. Ten człowiek nie przebywa pod wskazanymi adresami, więc rozpoczęliśmy procedurę uzyskania listu gończego - skomentował dla Onetu rzecznik organów ścigania.
- W połowie ubiegłego tygodnia policjanci otrzymali informację, że z soboty na niedzielę trafił do szpitala Dominik Sikora. Został on zabrany przez pogotowie ze Starego Rynku sprzed jednego z klubów. W szpitalu policjanci dowiedzieli się od lekarzy, że najprawdopodobniej pacjent ma obrażenia, które mogły powstać w wyniku pobicia - mówił dalej Borowiak. - W związku z tym zaczęto zbierać informacje - gdzie przebywał kilka dni wcześniej, w jakim konkretnie klubie i w czyim towarzystwie Policjanci kontaktowali się także z rodziną, na tej podstawie zaczęliśmy prowadzić dochodzenie - dodał także.
"Policjanci z KP Poznań Stare Miasto ustalili podejrzanego w sprawie śmierci Dominika Sikory, sportowca, zawodnika KS Sobieski Poznań. Rozpoczynamy procedurę uzyskania Lisu Gończego. Wkrótce podamy dalsze informacje" - napisał na Twitterze rzecznik wielkopolskiej policji.
