Powoli można zgubić się w liczeniu inicjatyw i wyzwań, jakim podejmuje się Mariusz Pudzianowski. Były strongman nigdy nie bał się stawiać czoła trudnym zadaniom i chętnie sprawdzał się w nowych rolach. Był rugbystą, jest przedsiębiorcą, występował w programach rozrywkowych i wciąż jest aktywnym zawodnikiem mieszanych sztuk walki. W MMA miał być "na chwilę", ale pozostał na wiele, wiele lat i nadal nie powiedział ostatniego słowa. Niedawno zapowiadał, że chce stoczyć jeszcze co najmniej dwie walki. Na pierwszą z nich wciąż czekamy.
Pudzianowski nie zwalnia
Pudzianowskiego w klatce KSW nie widzieliśmy od czerwca ubiegłego roku, kiedy to podczas gali na PGE Narodowym przegrał z Arturem Szpilką i była to jego druga porażka z rzędu. W połowie 2024 roku mówiło się o jego możliwym powrocie do walk, ale oficjalnych wiadomości o kolejnym starciu nie mamy. Niewykluczone, że Pudzianowskiego zobaczymy na KSW 100, które odbędzie się w listopadzie. Taki jubileusz bez Pudziana trudno sobie wyobrazić. Na razie zawodnik MMA w pocie czoła pracuje na siłowni.
Oryginalny cel Pudzianowskiego
A że Pudzianowski lubi przekraczać kolejne granice, wiemy nie od dziś. Niedawno na jego profilu w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie z siłowni właśnie, gdzie ćwiczy na ergonometrze, a więc na przyrządzie, na którym imituje się ruchy wioślarskie. - Ale to zajezdnia - westchnął zmęczony Pudzianowski. W opisie do nagrania zapowiedział jednak, że za 11 tygodni chce ćwiczyć na przyrządzie nieprzerwanie przez... 30 minut. - 30 minut ciągiem. Ja pierd**** Mariusz, ty jesteś świrem - nie dowierzał jeden z fanów.