Przyleciałem zlać Gołotę

2009-10-16 5:00

Do polskiej "walki stulecia" zostało już tylko osiem dni. Tomasz Adamek (33 l.) przyleciał wczoraj do kraju. "Góral" był w kiepskim humorze. Ale trudno się dziwić. Jego samolot z Newark spóźnił się o ponad sto minut i bokser musiał kilka godzin czekać na przesiadkę do Krakowa.

Polski mistrz świata wagi junior ciężkiej IBF przyleciał do Polski tylko z trenerem Andrzejem Gmitrukiem (58 l.). W Stanach Zjednoczonych została żona boksera - Dorota (33 l.) oraz ich córki Roksana (13 l.) i Weronika (9 l.).

- Ja tu przyjechałem do pracy, a nie na wczasy. Jak będę leciał na wczasy, to zabiorę żonę i dzieci - tłumaczy jednak bokser.

Adamek przybrał na wadze od ostatniej walki. - Teraz ważę jakieś 97-98 kilo - zdradza "Super Expressowi". - To optymalna waga, bo jestem jednocześnie i silny, i szybki.

"Góral" na stałe mieszka w New Jersey, walkę z Gołotą stoczy w Łodzi, a ostatnie dni przed pojedynkiem spędzi w rodzinnych Gilowicach, gdzie chce "złapać trochę świeżego, górskiego powietrza".

Mistrz świata zapewnia, że jest znakomicie przygotowany do debiutu w wadze ciężkiej. - Jestem gotowy nie na 12, a na 15 rund z Gołotą, choć mam nadzieję, że walka tyle nie potrwa - mówi. - Wychodzę do ringu i robię swoje, to moja praca. Na sparingach było super: kocham wagę ciężką i już nie mogę się doczekać pojedynku. Jesteśmy najlepszymi polskimi bokserami i chcemy pokazać, że dwóch Polaków potrafi stanąć w ringu i lać się po gębach.

Dziś do Warszawy przyleci Andrzej Gołota (41 l.), który będzie miał nad Adamkiem co najmniej jedną przewagę: jego będzie dopingowała na żywo żona Mariola.

Najnowsze