Senegalczyk w dniu ważenia czuł się dobrze, ale w sobotę z rana doznał ostrego ataku zapalenia wyrostka robaczkowego i musiał być hospitalizowany. Kilka dni później był już operowany w Paryżu. Wszystko skończyło się jednak po jego myśli i w sobotę wreszcie wyjdzie do klatki z Pudzianowskim.
"Bombardier", ważący około 150 kg, będzie drugim najcięższym rywalem w karierze Polaka. Potężniejszy od niego był tylko Eric "Butterbean" Esch, który we wrześniu 2010 roku wniósł na wagę ponad 200 kg. Ponad, bo na wadze, na której odbyła się ceremonia, skończyła się... skala.
Mariusz Pudzianowski brutalnie oszukany. Poszło o seks, obrzydliwe oskarżenia byłej partnerki
Gabaryty "Bombardiera" nie robią jednak na Pudzianowskim większego wrażenia. - Z moim doświadczeniem nie obawiam się jego dwóch metrów i 150 kg. Zrobię to po swojemu, "po pudzianowemu", czyli zamęczę go i potem ubiję jak kotleta. Potrafię przyłożyć i położyć na dechy. Zobaczymy jak jego senegalskie zapasy wypadną na tle typowego MMA - powiedział były pięciokrotny mistrza świata siłaczy.
Polak, dla którego będzie to już 24 walka w MMA, zapewnia, że w Atlas Arenie urządzi sobie polowanie. - On przypomina słonia, ale to ja będę w tej walce lwem. Słoń może gonić lwa, ale prędzej czy później lew wskoczy mu na grzbiet i go zagryzie. I tak będzie właśnie w sobotę - zakończył Pudzianowski.
Jan Błachowicz zwyzywany od dzi***. Ordynarna odpowiedź na słowa Polaka, to już gruba przesada