Sebastian Fabijański to przede wszystkim aktor, który jednak próbuje również swoich sił w muzyce, a w przeszłości walczył również dla organizacji FAME. Wszystko to sprawiło, że nazwisko celebryty stało jeszcze popularniejsze i obecnie pojawia się on nie tylko w mediach głównego nurtu. Rap, występy w filmach oraz walki dla freak fightowej organizacji sprawiły, że Fabijański nie może narzekać na brak sławy i pieniędzy, ale jak nietrudno się domyślić, przypłacił to brakiem intymności oraz spokoju w życiu prywatnym. W ostatnim podcaście "Żurnalisty", w którym pojawił się celebryta poruszony został m.in. wątek popularności. Okazuje się, że nawet zwykły spacer po Warszawie jest dla Fabijańskiego sporym wyzwaniem, bowiem wszędzie słyszy on swoje nazwisko i czuje na sobie wzrok innych ludzi.
- Na początku to było ekscytujące i fajne, łechcące. Na dzień dzisiejszy jest to bardziej przytłaczające (…) Skala niewątpliwie jest przytłaczająca przez to, że ja jestem znany na bardzo wielu płaszczyznach – w internecie, mediach tradycyjnych, przez aktorstwo, muzykę itd. Sam oczywiście sobie to zafundowałem. - rozpoczął swoje wyznanie celebryta ujawniając, że rozpoznawalność po osiągnięciu pewnego progu sławy zaczyna być męcząca.
- Przechodząc ostatnio przez kładkę nowo wybudowaną na Wiśle, nie mając niestety słuchawek, co chwila słyszysz „Fabijański! Fabijański!” W pewnym momencie staje się to naprawdę takie, że masz zafundowane rycie czachy. Chcesz się zapaść pod ziemię i być niewidocznym... - dodał Fabijański zaznaczając, jak trudno przemieszczać mu się pieszo po mieście, kiedy nie może wyciszyć otoczenia chociażby słuchawkami.
Listen on Spreaker.