Tomasz Adamek zdecydował się na wyznanie na temat swojej religii. Legenda polskiego boksu w rozmowie z portalem "Niedziela.pl", wróciła do swojego wystąpienia w show Kuby Wojewódzkiego z 2005 roku. Jak przyznał pięściarz oraz zawodnik federacji freak-fightowych, do studia nagraniowego wziął ze sobą przedmiot, który miał udowodnić prezenterowi stacji TVN jego stosunek do wiary.
Tomasz Adamek szczerze o religii. To zabrał do show Wojewódzkiego
Jak powiedział Adamek, przedmiotem, który towarzyszył mu w trakcie wizyty u Wojewódzkiego był ręcznie wyszywany wizerunek świętego Ojca Pio.
- Chciałem pokazać Kubie, że jestem prawdziwym katolikiem. Sam nigdy nie chwaliłem się swoją wiarą, zawsze pytanie o nią wychodziło od dziennikarzy, bo wiedzieli, że Adamek jest wierzący. Ja i moja żona tak zostaliśmy wychowani. Ponieważ nie wszyscy w to wierzyli, więc przyniosłem do studia wyszywany przeze mnie obrazek religijny, który do dzisiaj się zachował. Postępując tak, nie miałem żadnych obaw, bo wiara zawsze się obroni. Nie mówię: tak, tak, modlę się, a robię swoje. Gdyby tak było, Kuba na pewno wyciągnąłby brudy z mojej przeszłości. Wtedy bym się ośmieszył. Idę przez życie zawsze z Bogiem, więc nikt na mnie nic nie ma - powiedział Adamek.
Jak przyznaje pięściarz, były czasy, kiedy z powodu swoich przekonań religijnych był atakowany.
- Atakowały mnie głównie media. Przyznawałem się do Pana Boga, różańca. Mówiłem, że chodzę na pielgrzymki. Gdy w 2005 roku zdobyłem pierwszy pas mistrzowski, ukryci w krzakach paparazzi z TVN-u nagrywali mnie, jak szedłem na pielgrzymkę ze Ślemienia do Częstochowy. Nagrali i odjechali. Uwierzyli, że Tomasz Adamek naprawdę modli się nie na pokaz - mówił pięściarz w rozmowie z "Niedziela.pl".