Tydzień po tygodniu, UFC przygotowało polskim fanom wielkie emocje z udziałem zawodników znad Wisły. Po spektakularnej wygranej Jana Błachowicza z Coreyem Andersonem po nokaucie już w pierwszej rundzie, na UFC Fight Night 168 Auckland szykowało się wielkie święto. W karcie głównej gali w Nowej Zelandii znalazły się starcia Karoliny Kowalkiewicz i Michała Oleksiejczuka.
Niestety, wymarzona noc szybko zamieniła się w koszmar. Doświadczonka łodzianka mierzyła się z Chińką Yan Xiaonan. Kowalkiewicz od samego początku miała jakieś problemy z prawym okiem i musiała je zasłaniać, by być w stanie cokolwiek zrobić. W narożniku narzekała, że widzi potrójnie. Niestety, przeciwniczka była w stanie z tego skorzystać.
Xiaonan regularnie obijała prawą część twarzy. Gdy Polka chowała się za gardą, ale Chinka była zbyt szybka. Już po pierwszej rundzie pod lewym okiem widać było ślady po kolejnych ciosach. Mimo kłopotów ze zdrowiem, Kowalkiewicz przewalczyła trzy rundy i choć zdecydowanie przegrała na punkty, to należą się jej brawa z walkę.
Marzenia o triumfie co najmniej jednego Polaka na tej gali prysnęły bardzo szybko. Michał Oleksiejczuk przez niemal cały pojedynek nie był w stanie zobaczyć swojego rywala, który albo sprowadzał go do parteru, albo akurat dociskał do siatki w klinczu, często znajdując się za plecami "Lorda". Chwila nieuwagi na macie kosztowała go kolejną porażkę w UFC. Jimmy Crute poddał obchodzącego w sobotę urodziny zawodnika przez kimurę już w pierwszej rundzie.