Krzysztof Jotko

i

Autor: EastNews Krzysztof Jotko

UFC Sankt Petersburg: 2:1, czyli świetne walki Oleksiejczuka i Jotki oraz bolesna porażka Tybury

2019-04-20 19:45

Gala UFC, jak zwykle dostarczyła kibicom ogromnych emocji. Dla polskich fanów MMA była o tyle bardziej ciekawa, że w Sankt Petersburgu zobaczyliśmy aż trzech reprezentantów Polski. Swoje walki wygrali Michał Oleksiejczuk i Krzysztof Jotko. Gorszy od swojego przeciwnika gorszy niestety okazał się Marcin Tybura.

Organizatorzy UFC chcieli chyba sprawić prezent polskim fanom MMA. Bo ciężko wytłumaczyć inaczej udział trzech Polaków na gali w Sankt Petersburgu. Jako pierwszy w oktagonie pokazał się Michał Oleksiejczuk. Reprezentant biało-czerwonych miał niewiele czasu na przygotowania, bo na gali amerykańskiej federacji wystąpił zaledwie w lutym.

Ale podobnie, jak i przed dwoma miesiącami i tym razem dopisał sobie kolejne zwycięstwo. Jego rywalem był Gadżymurad Antigułow. Rosjanin bardzo szybko ruszył do ataku, ale jego zapędy błyskawicznie ukrócił "Lord". Nogi reprezentanta gospodarzy najpierw ugięły się po lewym sierpowym, a następnie Oleksiejczuk wyprowadził potężny lewy podbródkowy, który powalił Antigułowa. Polak dopadł do niego i zaczął niemiłosiernie okładać i sędzia był zmuszony przerwać walkę.

Zdecydowanie gorzej poradził sobie drugi z biało-czerwonych. Wydawało się, że Marcin Tybura znów będzie szedł w górę w rankingu wagi ciężkiej po zwycięstwie nad Stefanem Struve, ale bardzo szybko został sprowadzony na ziemię. I to dosłownie. Rywalem "Tybura" był Szamil Abdurachimow. Rosjanin od pierwszej rundy miał dużą przewagę.

Walka toczyła się w stójce, a Polak nie mógł poradzić sobie z aktywnym przeciwnikiem. W konsekwencji musiał przyjmować mocne ciosy. Rywalizacja zakończyła się w drugiej rundzie. Tybura stracił równowagę po mocnym prawym prostym i nie był w stanie bronić się przed kolejnymi atakami. Przy siatce Abdurachimow przypuścił szalony atak i sędzia nie pozwolił na kontynuowanie walki.

Jako ostatni z biało-czerwonych zaprezentował się Krzysztof Jotko. Polak przystępował do rywalizacji po trzech porażkach z rzędu, więc walczył pod ogromną presją. A Alen Amedowski był niepokonany w swojej zawodowej karierze MMA. Jotko pokazał się jednak z doskonałej strony. W każdej rundzie miał ogromną przewagę.

Wszystko dzięki świetnej pracy w parterze. We wszystkich starciach Amedowski był niemiłosiernie okładany z góry, co widać było po jego twarzy zalanej krwią. Polak kontrolował cały pojedynek. Sędziowie nie mieli wątpliwości i wszyscy wskazali na zdecydowaną wygraną Jotki, który miejmy nadzieję wraca na zwycięską ścieżkę.

Najnowsze