Dla Krzysztofa Jotko (24-5, 6 KO) była to już 16 walka w UFC, do której należy od 2013 roku. Choć zdarzały mu się gorsze momenty w karierze, jak trzy porażki z rzędu, to w ostatnich latach radzi sobie bardzo dobrze – na ostatnie pięć walk przegrał tylko jedną. Teraz, na gali UFC Vegas 53, Jotko stanął naprzeciw dwa lata starszego Geralda Meerschaerta (34-15, 6 KO). Amerykanin stoczył w zawodowej karierze aż o 20 walk więcej od Polaka, a ostatnio zanotował trzy wygrane z rzędu, ale to nie pomogło mu w starciu z Jotko.
Krzysztof Jotko pomścił innych polskich zawodników
Przed walką 32-latek zapowiadał, że chce pomścić dwóch zawodników, którzy wcześniej walczyli z Meerschaertem. W 2018 roku Amerykaninowi uległ Oskar Piechota, a w 2021 gorszy od niego był Bartosz Fabiński. Jotko jak zapowiedział, tak zrobił i na dystansie trzech rund wyraźnie wygrał z dwa lata starszym i dużo bardziej doświadczonym rywalem. Dobrze radził sobie w stójce i nie pozwalał się obalać, do czego dążył „GM3”.
Krzysztof Radzikowski pokazał, jak zaczął majówkę. Jego mina mówi wszystko, to nikogo nie zdziwi
Jedyne problemy Jotko miał w drugiej rundzie, gdy Meerschaert próbował „udusić” Polaka gilotyną, ten jednak zdołał się mu wyrwać. Na przestrzeni całej walki był zdecydowanie lepszy i sędziowie nie mieli wątpliwości, punktując 30-27 dla Jotki. Dla 32-latka była to druga wygrana z rzędu – w 2021 roku pokonał on Mishę Cirkunova.