Legendy skoków znów rozgrzały Zakopane
Pierwszy w skokach narciarskich konkurs w formule skoków do celu jest już przeszłością. Impreza Red Bull Skoki w Punkt w Zakopanem okazała się sporym sukcesem. Jak poinformował komentator Eurosportu, Michał Korościel, w sobotę w TVN oglądało ją średnio 930 tysięcy ludzi. Do tego należy doliczyć widownię w internecie, gdzie dostępna była darmowa transmisja na kanale YouTube Eurosportu. Na skoczni również pojawiło się kilka tysięcy kibiców, którzy oklaskiwali nie tylko aktywnych skoczków. Sporym magnesem okazały się legendy odpowiadające za poszczególne drużyny - Adam Małysz, Thomas Morgenstern, Gregor Schlierenzauer, Martin Schmitt i Andreas Goldberger.
Maciej Kot wyłamał się po aferze Kubackiego i Zniszczoła. Atakowali Thurnbichlera. Rozłam w kadrze?
Część kibiców pojawiła się na skoczni przede wszystkim dla nich. To właśnie legendarni skoczkowie otworzyli całą rywalizację symbolicznym konkursem na mobilnej skoczni K-4, który finalnie okazał się kluczowy dla wyników zawodów! Drużyna Schmitta (Andreas Wellinger, Dawid Kubacki, Anze Lanisek i Stephan Embacher) wygrała bowiem z zespołem Goldbergera (Gregor Deschwanden, Jakub Wolny, Timi Zajc, Valentin Foubert) tylko dlatego, że jej kapitan skoczył wcześniej dalej od Austriaka. W głównym konkursie obie osiągnęły założony cel w postaci 1000 metrów.
Schmitt poradził sobie najlepiej na małej skoczni i uzyskał 4 metry. Pół metra mniej osiągnęli Małysz i Morgenstern. Ich drużyny przed zawodami uchodziły za najmocniejsze i przed ostatnim skokiem były najbliżej zwycięstwa. Podczas konferencji dawni rywale starli się nawet słownie o to, kto ma większe szanse na wygraną, a ostatecznie wyszło w myśl powiedzenia: "gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta".
Najsłabiej w konkursie legend wypadli Goldberger i Schlierenzauer (3 m). Dwaj Austriacy definiujący zupełnie inne pokolenia - 35-letni "Schlieri", który wygrał 53 konkursy Pucharu Świata, w tym rekordowe pięć w Zakopanem, oraz niespełna 53-letni "Goldi", legendarny rekordzista świata w długości lotu narciarskiego i zwycięzca zawodów PŚ na Wielkiej Krokwi z 1996 roku. Ten fakt przypomniano mu zresztą przed zawodami.
29 lat temu tutaj wygrał. Teraz Goldberger wrócił do Zakopanego i się zdziwił
Był to dopiero trzeci w historii weekend PŚ w Zakopanem - po zawodach z 1980 i 1990 roku. 29 lat temu głównymi bohaterami w stolicy Tatr byli Goldberger i Primoż Peterka, którzy podzielili między sobą dwa czołowe miejsca. Najpierw górą był Słoweniec, ale Austriak odpowiedział w drugim konkursie. Dla późniejszego zdobywcy Kryształowej Kuli była to pierwsza wizyta w Polsce. Zapamiętał ją na długo ze względu na świetną atmosferę i... późniejsze świętowanie.
Zapytany o to podczas konferencji, szybko otrzymał od kolegów wskazówkę w postaci nazwy legendarnego zakopiańskiego klubu. Ten od kilku lat jest już jednak zamknięty, o czym "Goldi" dowiedział się po przyjeździe na Red Bull Skoki w Punkt. Śmiał się, że po tych zawodach powinni znowu otworzyć słynne "Morskie Oko". 29 lat po zwycięstwie na Wielkiej Krokwi Goldberger był naprawdę blisko kolejnego sukcesu. Tym razem miałby okazję celebrować ten triumf w innym klubie, w którym odbyła się oficjalna impreza zamykająca zawody "Red Bulla".
