„Super Express”: - Szykuje się pan do ślubu Karoliny?
- Ślub pewnie będzie, bo młodzi są zaręczeni od ubiegłego roku. Ale nie została podjęta decyzja co do daty. Najwcześniej w przyszłym roku. Młodzi sami też zdecydują, czy będzie weselisko góralskie, czy miejskie. My z żoną mieliśmy zwykłe.
- Są pogłoski, że chce pan ofiarować córce dom w Wiśle w prezencie ślubnym…
- A to dobre, bo nawet o tym nie myślałem (śmiech). Karolina, studentka Uniwersytetu Jagiellońskiego mieszka teraz w naszym mieszkaniu w Krakowie. Czy ona i mąż będą chcieli mieszkać w przyszłości w Krakowie czy w Wiśle, tego nie wiadomo. Obydwoje mają licencjat, przed nimi jeszcze dwa lata studiów do magisterium.
- Niedawno pan uprzedził córkę w marszu po magisterium…
- Dobrze, że zdążyłem przed nią. Gdyby było inaczej, czułbym się nieswojo (śmiech).
- Podobno przyszły zięć ma zdolności do sportów motorowych, jak pan?
- Jeździ raczej rekreacyjnie, przede wszystkim motocyklem crossowym, czasem na quadzie. Razem jechaliśmy samochodem i mogę powiedzieć, że dobrze prowadzi. Wysportowany, fajny chłopak. Ja i żona lubimy go.
Zaraz po 43. urodzinach Adam Małysz, dyrektor koordynator PZN obserwować będzie minizgrupowanie kadry w Zakopanem, która przygotowywać się ma do mistrzostw świata w lotach narciarskich w Planicy (11-13 grudnia).
- To dobrze, że pierwszy skład nie poleciał na Puchar Świata do Rosji – uważa dzisiejszy jubilat. - Druga część kadry będzie mogła sprawdzić się na rosyjskiej skoczni, a pierwsza będzie doskonalić technikę na Wielkiej Krokwi. Głód startów może dać dodatkową mobilizację, a przecież jeszcze nie został zaspokojony głód sprzed sezonu. Trochę się obawiam o termin mistrzostw w lotach, bo nigdy wcześniej nie skakało się na „mamucie” tak wcześnie w sezonie. Z drugiej strony wiem, że rywalizować tam będą doświadczeni zawodnicy, więc powinni sobie poradzić.