Miało być inaczej. Kibice w Wiśle widząc obiecujące skoki Polaków na początku konkursu drużynowego mieli pełne prawo żywić nadzieję, że to "Biało-czerwoni" zameldują się nawet na samym szczycie klasyfikacji. Niestety jednak z czasem wszystko zaczęło wymykać się z rąk. Gdy przyszła kolej Dawida Kubackiego, który zepsuł swoją próbę i nie skoczył nawet 100 metrów, stało się jasne, że tym razem polska kadra także będzie musiała obejść się smakiem.
ZOBACZ TEŻ: Fatalne zachowanie polskich kibiców. Takie postępowanie to wstyd, brzydki gest w Wiśle
Na antenie "TVP", po całym wydarzeniu, rozgoryczenia nie ukrywał dyrektor sportowy Polskiego Związku Narciarskiego, Adam Małysz. Szczerze przyznał, że jest mocno rozgoryczony. - Jestem naprawdę zły. Wydawało się, że jest przełom... W drugiej serii Dawid nie oddał dobrego skoku, Kamil też nie, Andrzej też trochę zepsuł. Wkradły się błędy, które były cały czas. Jedynie Piotrek spisał się udanie i otrzymał nawet punkty za wiatr - podkreślił były skoczek.
Spore rozczarowanie Polacy będą sobie mogli nieco odbić w konkursie indywidualnym. W niedzielę, 5 grudnia powalczą o to, aby pożegnać się z kibicami w Wiśle w najlepszy z możliwych sposobów, zanim znowu ruszą w świat, aby zdobywać kolejne punkty Pucharu Świata.