To był niesamowity konkurs, godny zawodów drużynowych igrzysk olimpijskich Pjongczang 2018! Już po pierwszej serii trzy ekipy oderwały się od pozostałych i spodziewano się, że o medale powalczą między sobą: Norwegowie, Niemcy i Polacy. Skandynawowie szybko udowodnili, że w drużynowej rywalizacji czują się świetnie i spokojnie kontrolowali przebieg zawodów. Pewnie zdobyli złoty medal, dając wielką radość swoim kibicom. Do ostatniej kolejki trwała walka o drugie miejsce. Kamil Stoch nie sprostał tym razem Andreasowi Wellingerowi i zachodni sąsiedzi wyprzedzili nas o nieco ponad trzy punkty.
Zapewne wielu fanów znad Wisły miało uczucie niedosytu. Nasza kadra była jednak szczęśliwa z wielkiego sukcesu - olimpijskiego medalu. W wywiadzie dla TVP Sport opowiedział o tym Adam Małysz. - Gdzieś tam w połowie było wiadomo, że Norwegowie są za mocni. Wszystko zmieniało się bardzo szybko. Czekaliśmy do ostatniego momentu. Robota została dobrze wykonana: medal jest i z tego należy się cieszyć. Widać było po pierwszej serii, że trzy drużyny powalczą o określone miejsca na podium - stwierdził dyrektor naszej kadry.