Już pierwszy weekend Pucharu Świata był bardzo bolesny dla polskich zawodników oraz kibiców. Tydzień później sytuacja nie poprawiła się na tyle, by zdecydowanie rozwiać wątpliwości targające sercami fanów. Tym razem do drugiej serii konkursu nie wszedł choćby Kubacki, który w Ruce był najlepszym z Polaków. Z drugiej jednak strony trzech Polaków walczyło o punkty, ale zajęli oni miejsca w samej końcówce stawki – 23. był Paweł Wąsek, 24. Piotr Żyła, a 28. Stoch. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet” Adam Małysz punktuje, co jego zdaniem nie funkcjonuje dobrze w skokach Polaków oraz zastanawia się, w którym miejscu popełniono błąd, jeśli przygotowania miały odbyć się bez problemów.
Adam Małysz szuka przyczyn porażek Polaków w kolejnych konkursach
Prezes PZN jest wyraźnie zawiedziony tym, co zobaczył w pierwszym konkursie drugiego weekendu w Pucharze Świata. – Trzech w trzydziestce wygląda tak, jakby był progres, ale to dalej odległe miejsca i nie ma się z czego cieszyć. Na pewno trzeba pracować. Ja myślę, że Thomas wie doskonale, jaki jest problem, bo wielokrotnie na ten temat rozmawialiśmy. Chodzi o pozycję dojazdową, bo jadąc niestabilnie, są złe kąty – ocenił Małysz, ale zwrócił też uwagę na coś innego – Do tego coraz częściej wydaje mi się, że coś jest nie tak ze sprzętem. Niemcy i Austriacy bardzo odstają od innych – dodał.
Adam Małysz przyznał jednak, że nie wie, w czym może leżeć problem ze sprzętem. Przed sezonem zapewniono go, że wszystko jest w porządku. – (...) Słucham wypowiedzi Niemców, kiedy mówią, że może w końcu dopracowali sprzęt, bo w zeszłym roku mieli z tym duży problem. Oni mieli przed rokiem duży problem, ale trzeba też pamiętać, że przepisy trochę się zmieniły. Są skorygowane wkładki i pomiar laserowy, więc na pewno to też może mieć duży wpływ na sytuację. Więc albo nasi nie odrobili zadania, choć aż trudno mi uwierzyć, bo mamy najlepszych specjalistów. Albo coś jest nie tak, bo ja nie miałem żadnego sygnału, że coś było nie tak w przygotowaniach. Cały czas słyszałem, że wszystko jest dobrze. Tylko kiedy popatrzymy, jak wyglądała Ruka, a teraz wcale nie dużo lepiej pierwsze zawody w Lillehammer, to coś na pewno jest nie tak – mówi wprost „Orzeł z Wisły”.
Mimo iż Małysz sam przyznaje, że sytuacja jest trudna, to wierzy on w to, że wszystko jeszcze się odmieni. Na pytanie, czy jest zaniepokojony, odpowiedział: Trochę. Wiem, że może to źle zabrzmi, gdy mówię "trochę" po takich skokach, ale cały czas wierzę w ten sztab, zawodników i to, że sobie poradzą z kryzysem, który uderzył w nas na samym początku sezonu – zakończył legendarny skoczek.