Paweł Wąsek na 23. miejscu, tuż za nim Piotr Żyła i 28. pozycją Kamila Stocha. To trio oddało dwa konkursowe skoki podczas sobotnich zawodów na skoczni HS98. Słynący z sympatii do mniejszych obiektów Kubacki, mistrz świata ze średniej skoczni w Seefeld z 2019 roku, w Lillehammer zaliczył falstart. On i Aleksander Zniszczoł (41. miejsce) nie awansowali do drugiej serii. Tuż przed próbą Kubackiego pojawiły się spore podmuchy wiatru, niekoniecznie pod narty. Skoczek z Nowego Targu nie poradził sobie z trudnymi warunkami. W rozmowie z Eurosportem przyznał, że trudna sytuacja pogodowa nie jest jedynym wytłumaczeniem kiepskiej próby konkursowej.
– Myślę, że finalnie pewnie 50/50 wyjdzie, bo nie był to najlepszy skok. Warunki były, jakie były, ale na pewno można było z tego dalej ulecieć, przy lepszym skoku oczywiście. No tutaj zmieniając też koncepcję tego jak będziemy skakać, to troszkę trzeba czasu na to, żeby się wskakać. Myślę, że ten skok z próbnej serii dał taką iskierkę nadziei, że to będzie szło z dobrą stronę – powiedział przed kamerami Eurosportu.
Start poprzedniego sezonu w wykonaniu Mustafa wyglądał zupełnie inaczej. Były wygrane konkursy, podia i pozycja lidera Pucharu Świata. Cykl 2023/24 to na razie przeciętny występ w Ruce (dwa miejsca w trzeciej dziesiątce, 21. i 23.) i dzisiejszy występ w Lillehammer. W niedzielę kwalifikacje i konkurs na obiekcie HS 140.
– Generalnie też analizując wczoraj z trenerami, to co się działo, to jak to wyglądało i to, jak to nie działało, no to trzeba pewne zmiany poczynić. Inaczej będziemy w tym samym miejscu. I tak jak mówię, dzisiaj w tej serii próbnej od razu dużo lepiej to wyglądało no i było dużo więcej energii. Mimo, że ten skok dalej był z błędami, to też trzeba sobie otwarcie powiedzieć. (...) No w pierwszej serii tego błędu było troszeczkę więcej – dodał Kubacki.