Mistrzostwa świata w Trondheim na razie nie przynoszą większych emocji polskim kibicom. Podopieczni Thomasa Thurnbichlera w niedzielnym konkursie indywidualnym nie błysnęli, a najlepiej zaprezentował się Paweł Wąsek, który ostatecznie zajął 10. miejsce, czyli najlepiej ze wszystkich polskich skoczków.
W czwartkowym konkursie drużynowym również "biało-czerwoni" nie zaprezentowali się najlepiej, a o szansach medalowych nawet nie można było myśleć. Ekipa pod wodzą Thurnbichlera zakończyła rywalizację na dalekiej szóstej pozycji, a po zawodach w dość mocnych słowach skrytykował swój występ Aleksander Zniszczoł.
Aleksander Zniszczoł ostro o swoim występie w Trondheim. "Zabrakło mi jaj"
30-latek nie gryzł się w język i w bezpośrednich słowach skrytykował swój występ w konkursie drużynowym. - Powiem tylko tyle o tym pierwszym skoku: zabrakło mi jaj. Nie chciałem popełnić błędu w tym pierwszym skoku. Zwłaszcza po dobrym skoku w serii próbnej. Wiedziałem, że dobrze skaczę, ale ten skok był zbytnio kontrolowany i pokazałem 50 procent tego, co potrafię - rozpoczął Zniszczoł.
Warto zaznaczyć, że w serii próbnej Zniszczoł spisał się znakomicie, ponieważ poszybował na odległość 134 metra. Niestety nie przełożyło się to na konkurs.
- Wystarczy pomyśleć, co czułem po tym skoku i jakie rzucałem słowa. To, co się stało, to jest tylko i wyłącznie moja wina - podsumował.
