Andrzej Iwan: Justyna Kowalczyk potrzebuje pomocy [WYWIAD]

2014-06-07 9:00

Obecne problemy Justyny Kowalczyk są doskonale znane Andrzejowi Iwanowi. W jego przypadku depresja doprowadziła go nawet do dwóch prób samobójczych. W rozmowie z serwisem Gwizdek24.pl wskazał "Królowej Śniegu" drogę do walki z chorobą, a także opowiedział o tym jak sam z nią walczył. - Byłem wrakiem człowieka. Zniszczyły mnie pieniądze i alkohol - powiedział były reprezentant Polski w piłce nożnej.

Gwizdek24.pl: - Justyna Kowalczyk znalazła się po tej samej stronie barykady co niegdyś pan. Co mógłby jej pan poradzić?

Andrzej Iwan: - Nie jest łatwo dawać rady w tej sytuacji. Każdy przechodzi to inaczej. Tak naprawdę, to nie wiem na jakie wsparcie może liczyć Justyna. Przypuszczam, że są obok niej przyjaciele i rodzina. Ona potrzebuje pomocy psychologa. Ta choroba jest wyleczalna. Nie chciałbym się wymądrzać i wygadywać głupoty. Prawda jest taka, że nikt z nas nie zna dokładnie jej sytuacji. Serdecznie jej współczuje. Niedonoszona ciąża... to coś okrutnego i makabrycznego. Nie dziwie się, że mogło dojść do poplątania zmysłów. Sam przecież przekonałem się o tym na własnej skórze. To może zrujnować psychikę.

Zobacz: Justyna Kowalczyk poroniła! Nasza mistrzyni wyjaśniła powody depresji

- Czy po depresji można wrócić z dobrym skutkiem do świata sportu?

- Wydaje mi się, że to jest do zrobienia. Aczkolwiek różnie kończyły się losy osób powiązanych z tą chorobą. Pamiętam przypadek Sebastiana Deislera, zawodnika Bayernu Monachium. Wielki talent niemieckiej piłki. Przegrał jednak walkę z depresją i wypadł ze świata sportu. Jeszcze gorzej skończył jego rodak - Robert Enke z Hannover 96, który popełnił samobójstwo. Ta przypadłość rzadko kończy się happy endem. Dobrym sposobem jest odsunięcie się na bok od całego świata. Sportowiec musi wiedzieć w jakim momencie choroby zareagował. Jeżeli stosunkowo wcześnie zmierzy się z tym problemem, wówczas jest szansa na jego rozwiązanie. Samo na pewno nic się nie naprostuje. Z takim myśleniem daleko się nie zajedzie.

- Nasza "Królowa Śniegu" wygra z tą chorobą?

- Daje jej na to duże szanse. Wielokrotnie pokazała swoją silną osobowość. Biegi narciarskie to nie piłka nożna. Justyna walczy sama ze sobą. W pojedynkę pokonuje piekielnie trudne trasy. Pokazała, że jest twarda jak skała. Dlatego myślę, że wygra i teraz. Tutaj jest potrzebne wielkie wsparcie. Zwłaszcza ze strony specjalistów. Od zwykłych śmiertelników również. Najważniejsze, żeby ją teraz odciążyć. Justyna nie musi się teraz nigdzie pokazywać. Oby ułożyło się jej życie osobiste, a reszta to już sprawa drugorzędna.

- Andrzej Iwan i temat jego depresji…

- Zafundowałem sobie wszystko na własne życzenie. Zarobiłem dużo pieniędzy na boisku i nie wiedziałem co ze sobą zrobić. To mnie zniszczyło. Przestałem grać w piłkę. Byłem wrakiem człowieka. Kiedy kończyłem piłkarską karierę byłem już uzależniony od hazardu, alkoholu oraz nikotyny. W trakcie leczenia, moje stany depresyjne pogłębiały się najbardziej w trakcie abstynencji. To był dla mnie najtrudniejszy czas. W alkoholu szukałem zapomnienia. Kiedy piłem, problemy stawały się mniejsze. Nie potrafiłem poradzić sobie bez tego z codziennością. Ciężko było mi wykonać wtedy najprostsze zadania, zawalałem non stop. To właśnie dlatego często nie radziłem sobie z presją. I pomyśleć, że sam sobie na to zapracowałem...

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze