W piątkowych kwalifikacjach Stękała błyszczał, ale w sobotę w konkursie drużynowym miał kryzys. W złych warunkach oddał skok, który zrzucił Polaków z pozycji lidera. Po konkursie był przybity i trudno było przypuszczać, że w ciągu 24 godzin zdoła podnieść się psychicznie na konkurs indywidualny. Ale zrobił to! W pierwszej serii skoczył 134 metry i przez chwilę był liderem. Wyprzedziło go tylko trzech zawodników i pochodzący z Dzianisza skoczek miał realne szanse na podium (tracąc zaledwie 0,1 pkt. do trzeciego Roberta Johanssona tracił zaledwie 0,1 pkt. W drugiej serii uzyskał 136,5 metra, co ostatecznie dało 5. miejsce.
ZASTĘPY policji pod Wielką Krokwią! MANDATY, upomnienia, OGROMNE siły [ZDJĘCIA]
- Myślę, że jakiegoś bażanta sobie wypiję. Max jednego, bo dwa to już by mnie kopło pewnie. Lepiej nie – tak Stękała odpowiedział na pytanie „Super Expressu” o sposób świętowania niedzielnego sukcesu.
W konkursie brakowało Piotra Żyły (zdyskwalifikowany w kwalifikacjach za niewłaściwy kombinezon), ale wystąpiło w nim sześciu innych Polaków. Liczyliśmy na dobre skoki przede wszystkim Kamila Stocha i Dawida Kubackiego. Niestety, obu zabrakło błysku i już po pierwszej serii jasne było, że o podium trzeba zapomnieć. Szansa na zakopiańską poprawę już niedługo – za miesiąc odbędą się kolejne zawody na Wielkiej Krokwi (zamiast odwołanych konkursów w Chinach).
Kamil Stoch "OBWINIŁ" Andrzeja Stękałę. WZRUSZAJĄCE słowa. Tak wygląda atmosfera u Polaków