O jego intensywności i porównaniu z noworoczną imprezą w Niemczech i Austrii „Super Express” rozmawiał z Apoloniuszem Tajnerem (69 l.).
- Nie ma przesady w takiej intensywności - zapewnia były prezes PZN i były trener kadry narodowej. - Tym bardziej, że mniej „gęste” były niedawne mistrzostwa świata w Planicy, a po nich nastąpiło kilka dni przerwy. A poza tym skoczkowie lubią taki tryb w sezonie: kwalifikacja, konkurs i przejazd na inny obiekt. Tylko trzeba być dobrze przygotowanym motorycznie do sezonu, żeby wytrzymać do końca. Nasi skoczkowie są dobrze przygotowani i mają już za sobą słabszy okres, który trwał od TCS do mistrzostw świata.
W trzech pierwszych edycjach nagrody w Raw Air były wyższe niż w TCS. Od ubiegłego roku TCS przebił konkurentów nagrodą dla zwycięzcy - 100 tys. franków. W obecnym turnieju przewidziano za trzy czołowe miejsca wśród mężczyzn 50, 20 i 10 tys. euro, zaś dla kobiet - 40, 15 i 5 tys. euro. A jak porównać prestiż obu imprez?
- Pod względem wartości sportowej norweski turniej może uzyskać podobną wagę do tamtego. Ale tradycja i prestiż są po stronie TCS, do tego ten szczególny czas noworoczny. A w Polsce dodatkowo dochodzi wspomnienie wygranej Adama Małysza w roku 2001, który wtedy porwał tłumy.
W poprzednich pięciu edycjach Raw Air zwyciężali Kamil Stoch, Stefan Kraft (po dwa razy) i Ryoyu Kobayashi. Kto będzie teraz faworytem?
- Najbardziej świeży wydaje się obecnie Timi Zajc. Potem Anže Lanišek pomimo wpadek - mówi współautor sukcesów Adama Małysza z lat 2001-2003. -. No i chyba cała nasza trójka: Kubacki, Żyła i Stoch. Zwłaszcza Kamil Stoch może tutaj wypłynąć i okazać się najświeższym, co można było już dostrzec w konkursie drużynowym w Planicy. Dołączyć do faworytów może Karl Geiger. Natomiast forma Andreasa Wellingera jakby „stępiała”.
W punktacji Pucharu Świata Dawid Kubacki ma 293 pkt straty do Halvora Graneruda. Do końca pozostało 9 konkursów, w tym ostatnich pięć na „mamutach” (w Vikersund i w Planicy).
- To może sprzyjać Dawidowi, bo na skoczniach mamucich szczególnie korzystny jest jego ofensywny sposób lotu, z mocnym „nakręcaniem się” nad narty. Dawid ma już chyba za sobą niedawne dolegliwości i powinien być w pełni sprawny. Możliwe wydaje się dogonienie Graneruda, o ile Norweg będzie zaliczał wpadki - ocenia współautor sukcesów Adama Małysza z lat 2001-2003.