Apoloniusz Tajner przez wiele lat decydował o polskich sportach zimowych, ale w czerwcu 2022 r. ustąpił miejsca byłemu wybitnemu podopiecznemu - Adamowi Małyszowi. "Orzeł z Wisły" przejął fotel prezesa Polskiego Związku Narciarskiego i uznał legendarnego trenera honorowym prezesem. Tajner nie wytrzymał jednak długo bez ważnej roli - jesienią zeszłego roku postanowił wystartować w wyborach parlamentarnych z ramienia Koalicji Obywatelskiej. W wyborach przeprowadzonych 15 października uzyskał mandat poselski i trafił do Sejmu. Za nim pierwsze miesiące pracy na rzecz kraju, które stały pod znakiem wielkiego zamieszania i konfliktu. 69-latek zupełnie inaczej wyobrażał sobie działalność w parlamencie, o czym szczerze opowiedział w ostatniej rozmowie z RMF FM.
Apoloniusz Tajner nie wytrzymał. Ostro ocenił polski Sejm
- Nie jest to na pewno miejsce, które sobie wymarzyłem - ocenił Tajner. - To, co widzę, nie powoduje u mnie myśli, że chciałem tu być, że to jest miejsce dla mnie. Na pewno czuję się jeszcze nieswojo, bo całe życie spędziłem w sporcie, współpracując. To jest klucz, żeby osiągnąć sukces - dodał. Jak na razie były prezes PZN nie czuł się jeszcze na siłach, by wystąpić na mównicy sejmowej, ale regularnie komentuje działalność Sejmu w internecie. Teraz mógł szerzej ocenić ją podczas wywiadu.
- Tu spotykam się natomiast z sytuacją wręcz na pograniczu nienawiści. Na początku, podczas tych pierwszych posiedzeń, zaskoczył mnie gniew tych ludzi z różnych stron, wyrażany na mównicy sejmowej. To było dla mnie porażające. W pewnych momentach miałem nawet takie wrażenie, że jakby były pasy bezpieczeństwa, to bym się nimi zapiął, żeby nie wypaść - stwierdził żartobliwie po poważnych słowach legendarny trener Małysza.