Międzynarodowa Federacja Narciarska próbuje wyrównać siły w skokach narciarskich, przez co postanowiła ograniczyć potencjał potęg w Pucharze Świata. Przed nowym sezonem mają zmienić się limity startowe, a najlepsze reprezentacje będą mogły wystawiać maksymalnie 6 skoczków. Dotychczas kwota ta wynosiła 7, jednak FIS chce w ten sposób wyciągnąć rękę do słabszych i biedniejszych. Na tej zmianie ucierpi poziom rywalizacji, ale nie tylko. Skoczkowie balansujący na krawędzi PŚ i Pucharu Kontynentalnego zostali niemal na stałe zepchnięci do "drugiej ligi", gdzie poziom powinien się podnieść, ale nie idą za tym choćby wynagrodzenia za wyniki. To sprawia, że przyszłość wielu zawodników jest niepewna, o czym bezlitośnie wypowiedział się właśnie Thomas Thurnbichler.
Aż nas zatkało po tych słowach Thomasa Thurnbichlera
- To podcinanie skrzydeł i ograniczanie możliwości rozwoju młodym skoczkom. Czasem trzeba zmienić strategię, dać komuś przerwę, szansę juniorom. To zły kierunek - austriacki trener rozpoczął rozmowę z WP SportoweFakty. - W naszej ekipie jest teraz sześciu skoczków. Jeden najprawdopodobniej się nie załapie. Będzie trudniej dawać szanse takim zawodnikom jak Tomasz Pilch czy Jan Habdas. Trudniej będzie nam rozwijać młode talenty i musimy wypracować na to nową strategię - wyjaśnił na przykładzie Biało-Czerwonych. Od dłuższego czasu sporo mówi się w Polsce o problemach skoczków z drugiego szeregu. W ostatnich latach wielu z nich kończyło karierę m.in. ze względu na problemy finansowe. Reforma FIS może to tylko pogłębić.
- Dla skoczków z drugiego szeregu to cios. Muszą teraz pracować tak ciężko, jak tylko to możliwe. Na pewno poziom będzie większy w Pucharze Kontynentalnym po reformie, ale skoczkowie muszą jakość przetrwać. W Austrii zawodnik startujący w Pucharze Kontynentalnym nie ma szans na kontrakt ze sponsorem, bo nikt na te zawody po prostu nie zwraca uwagi - stwierdził brutalnie Thurnbichler. - Owszem, nagrody w Pucharze Kontynentalnym zostały delikatnie zwiększone, ale to za mało, by przeżyć i uprawiać sport profesjonalnie. Trudno też rozwijać juniorów w Pucharze Kontynentalnym - dodał.