Kamil Stoch

i

Autor: Cyfra Sport Kamil Stoch

Bezsilny Kamil Stoch. Wielki mistrz w dalszym ciągu nie potrafi sobie poradzić z jedną zmorą

2021-09-25 18:11

Kamil Stoch jest jednym z największych pechowców obecnego sezonu w skokach narciarskich. Mimo że letnie zawody nie cieszą się tak dużym prestiżem, jak te zimowe, nabierają one coraz większego znaczenia. Tymczasem „Orzeł z Zębu” nie miał okazji, by choć raz wystartować w tegorocznym Letnim Grand Prix. Gdy w końcu zdrowie dopisało i nadarzyła się taka okazja, trafił on najgorzej, jak mógł to sobie wyobrazić.

Ostatnie miesiące były dla Kamila Stocha bardzo trudne. Sezon 2020/21 skończył się w marcu, a był to gorzko-słodki okres w jego karierze. Odniósł wielkie zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni, stanął na podium klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, jednak zdarzały mu się występy, po których był wyraźnie zły i podłamany. Wielkim celem były mistrzostwa świata w lotach narciarskich w Planicy, jednak Stoch nie prezentował wtedy najwyższej formy. Później przyszły mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w Oberstdorfie, podczas których także zmagał się on z trudnościami. W ostatnich latach „Orła z Zębu” omijały co prawda kontuzje, jednak obciążenia treningowe się nawarstwiały, a w maju tego roku poddał się on operacji. Ten fakt wpłynął na przygotowania wielkiego mistrza do nadchodzącego sezonu, co objawiło się już w lipcu.

Kamil Stoch szczerze o końcu kariery. Wymowna wypowiedź znakomitego skoczka

W trudnych chwilach Kamil Stoch może liczyć na wsparcie ukochanej żony, Ewy.

Przeszkoda nie do przeskoczenia

Letni sezon trzykrotny mistrz olimpijski rozpoczął w lipcu w Wiśle. Tam wygrał prolog do weekendowych zawodów, jednak pierwszy start po operacji okupił odnowieniem urazu, który wyeliminował go z udziału w konkursach na skoczni im. Adama Małysza. Od tamtej pory minęły ponad 2 miesiące, a Stoch dopiero 25 września otrzymał szansę na start w zawodach. Pech chciał, że powrót do rywalizacji przypadł na skocznię, której wybitny skoczek szczególnie nie lubi. 34-latek otwarcie mówi o swoich negatywnych uczuciach w stosunku do obiektu w Hinzenbach (HS-90), a najnowsze wspomnienia tego nie zmienią.

Ewa Bilan-Stoch szczerze o modlitwie i Bogu. Tak traktuje się religię w domu Kamila Stocha

W piątek Stoch prezentował stabilną formę, która plasowała go w połowie drugiej dziesiątki. W rozmowie z portalem skijumping.pl odniósł się on do nielubianej skoczni. - Hinzenbach znowu dało się we znaki. Coś mi w tym rozbiegu ewidentnie nie leży.  To nie są tak dobre próby, jak choćby w środę w Szczyrku – przyznał 39-krotny zwycięzca konkursów PŚ. Liczył on na poprawę w sobotę, jednak udane skoki w serii próbnej i pierwszej serii konkursu LGP były wstępem do finału. Ostatnia próba „Orła z Zębu” była bardzo słaba i zajął on ostatecznie 18. miejsce. Najlepszy wynik Stocha w historii startów w Hinzenbach to 6. pozycja w 2015 roku, jednak od tamtej pory wybitny skoczek ani razu nie plasował się w czołowej 10! Tegoroczny start to piąta nieudana próba z rzędu, by polubić się z austriacką skocznią. Trzykrotny mistrz olimpijski dwukrotnie był tu trzynasty, a dwukrotnie plasował się w trzeciej dziesiątce.

Konkurs pełen wrażeń

Mimo problemów Stocha, sobotni konkurs LGP w Hinzenbach był ciekawy dla kibiców skoków narciarskich. Do rywalizacji wrócili Dawid Kubacki i Piotr Żyła, którzy zaprezentowali się z dobrej strony. Żyła zajął 7. miejsce, a jego skok z drugiej serii był drugim najlepszym w całej stawce. Polakowi do podium zabrakło 3,3 pkt. Tuż za plecami "Wiewióra" uplasował się Kubacki, który awansował w klasyfikacji generalnej LGP na trzecią pozycję. Konkurs ten jest bardzo ważny w karierze Kacpra Juroszka. 20-letni skoczek zajął 20. miejsce - ex aequo z Severinem Freundem - i zdobył tym samym dożywotnie prawo startu w Pucharze Świata. W tym roku miał on wystartować podczas letnich zawodów w Wiśle, ale musiał zostać wycofany, gdyż jego wcześniejsza przepustka do startów w elitarnych zawodach wygasła.

Gorzej zaprezentowali się Paweł Wąsek i Andrzej Stękała. Młodszy z nich ukończył zmagania na 32. pozycji, a bohater poprzedniego zimowego sezonu po nieudanym skoku uplasował się na 48. miejscu. W Hinzenbach do rywalizacji dołączyli Japończycy, którzy natychmiast zaprezentowali znakomitą formę. Konkurs wygrał Yukiya Sato, a tuż za nim sklasyfikowano Ryoyu Kobayashiego. Podium uzupełnił Karl Geiger. Warto odnotować powrót do formy mistrza olimpijskiego z Pjongczang, Andreasa Wellingera, który w sobotę zajął 5. miejsce w LGP, a w styczniu tego roku miał problem z punktowaniem w zawodach FIS Cup w Szczyrku. Punkty zdobył także Austriak, Thomas Diethart, który niedawno wznowił karierę, a ostatnie miejsce w czołowej 30 elitarnych zawodów zajął... 6 lat temu w Ałmatach.

Sonda
Czy Kamil Stoch sięgnie po czwarte złoto olimpijskie?
Najnowsze