Ćwiczenia na świeżym powietrzu, gdy pogoda sprzyja i aż chce się wyjść z sali treningowej, czy siłowni, to jeden z piękniejszych aspektów uprawiania sportu. Zwłaszcza zawodnicy, którzy trenują bieganie, czy jazdę na nartach zapuszczają się w odludne miejsca i tam szlifują swoją kondycję. Tak też zrobiła Erika Janka. Fińska biathlonistka w ubiegły piątek zdecydowała się pobiegać w lesie.
Zawodniczka musiała udawać martwą. Tak broniła się przed atakiem niedźwiedzia
I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Jak zdradziła fińskim mediom, na swojej drodze spotkała niedźwiedzia. Zwierze to choć wielu może kojarzyć się z "pluszowym misiem", w bezpośrednim kontakcie może być bardzo groźne. Jankę uratowały stalowe nerwy oraz wiedza zaczerpnięta z innej pracy. Biathlonistka na co dzień pracuje dla straży granicznej i wiedziała, co musi zrobić.
Położyła się na ziemi i udawała martwą. Niedźwiedź obwąchał Jankę i oddalił się. - Wczorajsze spotkanie na pewno pozostawi ślad w mojej pamięci. Przeżycie silnego uczucia strachu przed pewną śmiercią jest czymś, na co nie można się przygotować - napisała Janka w mediach społecznościowych. Na szczęście zawodniczce nic się nie stało.