"Małyszomania", która ogarnęła Polskę na początku XXI wieku przyczyniła się oczywiście nie tylko do popularyzacji skoków narciarskich w Polsce, ale również do błyskawicznej sławy Adama Małysza i jego rodziny. Kolejne wygrane i sukcesu "Orła z Wisły" sprawiły, że polski skoczek z dnia na dzień stał się tak ważną dla polskiego sportu postacią, że zaczął odbierać telefony od samego prezydenta. W tamtym czasie niewiele osób mogło jednak skupiać się na tym, jak to wszystko znowu rodzina Małysza, a przede wszystkim mała córka, która nagle znalazła się w świecie kamer, dziennikarzy i paparazzich. Okazuje się, że tamte wydarzenia mocno wpłynęły na młodą wtedy Karolinę Małysz, o czym opowiedziała krótko w serialu "Skoczkowie" który pojawił się niedawno na platformie "Prime Video".
- Widziałam tłumy pod naszą bramą, często ludzie wołali, zaczepiali… A ja od dziecka byłam osobą bardzo nieśmiałą i gdy widziałam ludzi, którzy robią mi zdjęcia z ukrycia, ja stawałam się jeszcze bardziej skryta. - wyznała po latach córka Adama Małysza.
To, co działo się z Karoliną Małysz szybko wywołało natychmiastową decyzją Małyszów. Od pewnego momentu ich dom stał się bezpieczną twierdzą, w w której mieli oni czuć chociaż minimum prywatności.
- W pewnym momencie już tego był taki przesyt… Córka malutka, a tu np. dziennikarze, którzy siedzą i mi towarzyszą podczas oglądania Turnieju Czterech Skoczni. Widzieliśmy, jak córka na to bardzo źle reaguje, że powiedzieliśmy „Nasz dom to jest nasza prywatność i tam nie wpuszczamy nikogo”. - wróciła wspomnieniami do tamtych chwil Izabela Małysz.
Tak mieszka "Orzeł z Wisły". Dom Adama Małysza zapiera dech w piersiach!
Zainteresowanie postacią Adama Małysza w tamtych latach było wręcz przytłaczające. Nie było również szokujących chwil jak chociażby ta, kiedy jedna z fanek po prostu przyszła skoro świt pod dom skoczka i zaczęła dzwonić do drzwi informując, że ona przyszła pooglądać medale zdobyte przez "Orła z Wisły".
Po latach Małysz przyznał, że jego ogromna sława miała zarówno wiele pięknych, jak i nieprzyjemnych chwil, jednak on stara się skupiać na tych pierwszych. - Ciężkie te sytuacje na pewno były, jeśli chodzi o prywatność przede wszystkim. Zawsze są te plusy i minusy… Ja się cieszę, że więcej raczej było tych plusów. - wyznał prezes PZN.