Dawid Kubacki w obu seriach startował z obniżonego rozbiegu. Mimo tego lądował dalej od rywali - pofrunął 94 m w pierwszym skoku i 93,5 m w drugim. Przewaga nad drugim w punktacji, Słoweńcem Anže Laniškiem wzrosła z 9,2 pkt aż do 19,4 pkt.
W startach tego lata nie schodzi więc z podium: w poprzednich występach w GP, dwa miesiące temu w Wiśle, zajął lokaty pierwszą i drugą. Podobnie jak Kamil Stoch, który tym razem zaliczył dyskwalifikację z powodu zbyt krótkich rękawów w kombinezonie (nie dają one zresztą korzyści skoczkowi).
- Przerwa od rywalizacji szybko zleciała. Było trochę wolnego, można było trochę odpocząć. To było fajne, a resztę poświęciliśmy na pracę. Dopiero w Hinzenbach uświadomiłem sobie, że trochę minęło od naszego ostatniego startu w zawodach, ale chyba nie zapomnieliśmy, jak to się robi – powiedział medalista tegorocznych igrzysk olimpijskich portalowi Skijumping.
W czołówce w Hinzenbach znaleźli się młodzi polscy kadrowicze: Paweł Wąsek (w finałowej serii spadł z 3. na 8. miejsce) i Kacper Juroszek (awansował z 11. na 9.).
Ostatni konkurs cyklu ma sie odbyć w niedzielę 2 października nas skoczni K125 w Klingenthal w Niemczech.