Dawid Kubacki

i

Autor: Cyfra Sport Dawid Kubacki

PŚ w Wiśle

Dawid Kubacki tłumaczy zawaloną drugą serię. Mówi o straconej szansie

2024-01-14 23:30

Dawid Kubacki był siedemnasty po pierwszej serii niedzielnego konkursu w Wiśle, ale coś się w drugiej próbie posypało. Spadł na 25. pozycję. Powiedział wprost, co poszło nie tak. Dalej utrzymuje, że jest postęp.

Kolejny atak na pierwszą dziesiątkę nieudany. Piotr Żyła przesunął się z 21. pozycji na 14. Dawid Kubacki pokonał odwrotną drogę, spadając na 25. lokatę. Oddał jeden z najsłabszych skoków całej drugiej serii. Dlaczego?

- Na pewno nie była to wina jedynie warunków. Na progu popełniłem duży błąd. Już na belce widziałem, że znowu nie trafię na dobre warunki. Dlatego chyba chciałem popchać za mocno nogą, ale wyszedł z tego spóźniony skok. Przez to przyspieszałem się górą i nogi spadły mi z progu. Nie dałem sobie okazji odlecieć w drugiej serii. Ponownie, niestety, dwa gorsze skoki na trzy w tym ten jeden w serii - powiedział Dawid Kubacki.

ZOBACZ: Zapytaliśmy Stefana Krafta o kryzys Stocha, Żyły i Kubackiego. Zaapelował do polskich kibiców

Pierwszy z trzech przystanków Polskiego Turnieju za nami. Za Kubackim pracowity weekend, bowiem z Piotrem Żyłą reprezentował Polskę w konkursie Super Duetów. Brązowy medalista MŚ z Planicy uważa, że najlepiej trenować w warunkach konkursowych. W Wiśle miał wykonać delikatny krok do przodu. - Pojawia się coraz więcej dobrych prób. Zdarzają mi się coraz częściej. I to traktuję jako krok do przodu. W pierwszej serii oddałem całkiem fajny skok, a miałem trudne warunki. To też jest frustrujące, kiedy oddaje się całkiem przyzwoity skok, po którym nie przeleciałem nawet punktu K, bo taki był wiatr. W normalnej sytuacji, przy lekkim wiaterku na dole, można skoczyć ponad 130 metrów i od razu czułby się człowiek inaczej. Wydaje mi się, że praca przynosi jednak efekty - tłumaczy.

Czas na Szczyrk. We wtorek kwalifikacje i w środę konkurs. O ile aura pozwoli, bowiem ma bardzo mocno wiać. Czy Kubacki może jednak coś wypracować na obiekcie normalnym? - Na tych mniejszych skoczniach, wbrew pozorom, najbardziej można popracować nad lotem. Tam nie ma oporu powietrza i jak się przetnie tor lotu, to można wylądować na głowie. Dlatego trzeba uważać. Takie skocznie są też specyficzne, bo większość zawodników ląduje w jednym miejscu. Różnica metra potrafi zrobić różnicę piętnastu miejsc w tabeli - opisał sytuację skoczek z Nowego Targu.

ZOBACZ: Piotr Żyła rozbrajająco szczery o niechęci do treningów. Wyjawił powody

Stefan Kraft o kryzysie polskich skoczków
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze