Niespodziewanego sukcesu gratulowali mu nie tylko – liczeni w milionach – polscy kibice. O szacunek dla nowo kreowanego mistrza globu apelował między innymi prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Andrzej Kraśnicki. „Czapki z głów” - pisał w serwisach społecznościowych, w entuzjastycznych słowach opisując sukces wiślanina. „Fenomenalna forma, znakomity styl, wspaniałe zwycięstwo” - czytaliśmy komentarz prezesa.
Swego mieszkańca w szczególny sposób uhonorowała też jego rodzinna miejscowość. Chodzi nie tylko o jego własną gwiazdę, wmurowaną w „deptak gwiazd” przy wiślańskim rynku. Osoby wjeżdżające do centrum osady witał też ogromny baner z podobizną skoczka oraz wielce chwytliwym hasłem „Wisła odŻyła”. Nie sposób zaprzeczyć, że właśnie skoki narciarskie stały się głównym magnesem przyciągającym turystów – nie tylko kibiców! - do tej miejscowości. Przed laty wielkim jej ambasadorem był Adam Małysz – zresztą skocznia w Wiśle-Malince, na której odbywają się między innymi konkursy letniego Grand Prix i zimowego Pucharu Świata w skokach, nosi jego imię. Teraz kojarzona jest także z kolejnym pochodzącym stąd czempionem – Piotrem Żyłą.
Kamil Stoch nareszcie ujawnił całą prawdę. Ta sprawa nie dawała kibicom spokoju. Wszystko jest jasne
Wspomniana tablica z wizerunkiem skoczka przez ponad rok reklamowała wiślańskie – nie tylko sportowe – atrakcje. W ostatnich dniach jednak... zniknęła z ulicznego krajobrazu beskidzkiej miejscowości, co niektórzy odczytali jako zakończenie okresu wzajemnej miłości między gminą a jej słynnym mieszkańcem. Chodzi o... „reklamozę”, czyli nadmierną ilość wielkoformatowych bilboardów oraz innych elementów reklamowych, napotykanych w przestrzeni miejskiej. „Jesteśmy pierwszą z miejscowości górskich, która wprowadził uchwałę krajobrazową” – mówi burmistrz Wisły, Tomasz Bujok, cytowany przez portal „ww.slazag.pl”. Na mocy decyzji radnych wiślańskich liczba wspomnianych reklam ma być drastycznie zmniejszona. Traf chciał, że jedną z pierwszych jej ofiar padł akurat mistrz świata...