Zbigniew Boniek sprowadza na ziemię ws. Lewandowskiego i Barcelony
FC Barcelona od początku sezonu wygrała 11 z 13 rozegranych meczów, a Robert Lewandowski strzelił w nich aż piętnaście goli. Hansi Flick od początku pracy w stolicy Katalonii skradł serca kibiców, także przywracając zabójczą skuteczność polskiego napastnika. W środę Barca zrewanżowała się Bayernowi Monachium za sześć kolejnych porażek w Lidze Mistrzów i pewnie wygrała 4:1. Był to pierwszy tak poważny sprawdzian "Blaugrany" w tym sezonie i został zdany celująco. Kibice i eksperci już przewidują, że Barcelona po kilku słabszych latach może wreszcie włączyć się w walkę o zwycięstwo w LM, ale Zbigniew Boniek w najnowszej rozmowie z Polsatem Sport tonuje ten hurraoptymizm.
Robert Lewandowski przyćmiewa nawet legendy. Dalej nie dowierzamy, że to prawda
- Jesteśmy dopiero we wstępnej fazie Champions League. Niemiec na pewno dobrze prowadzi Barcelonę, w rozgrywkach ligowych idzie jej jak z płatka. Za długo jednak jestem w piłce, żebym nie wiedział, że niektóre tendencje mogą się zmieniać w ciągu siedmiu, dziesięciu dni. Na dzień dzisiejszy zespół dobrze wygląda, ale w moim rankingu Barcelona nie jest w pierwszej trójce kandydatów do zdobycia Ligi Mistrzów. Chciałbym jednak, by mnie przekonali - stwierdził były prezes PZPN, który nie emocjonuje się też szczególnie ostatnimi popisami Lewandowskiego.
Boniek o Lewandowskim: Ja bym się nie podniecał
- Ja bym się nie podniecał tym, że Robert strzelił 700 bramek, a w Champions League ma ich prawie 100. Biłbym mu brawo i zawsze będę mówił, że to są wspaniałe wyniki, natomiast nad bramką z meczu z Bayernem nie będę się rozpływał. Wszyscy, którzy grają w piłkę zawodowo, zdobyliby gola w tej sytuacji. Ciężko nie trafić z ośmiu metrów do pustej bramki - zaskoczył Boniek. Skrytykował też postawę Manuela Neuera, który według niego najlepsza lata ma już za sobą. Legendarny polski piłkarz śmieje się nawet, że Wojciech Szczęsny bardziej przydałby się teraz Bayernowi niż Barcelonie.