Szczęsny nie zdecydował się na Barcelonę łatwo
Scenariusza, który napisał Szczęsny, chyba nikt by nie wymyślił. Po zakończeniu Euro 2024 polski piłkarz rozwiązał kontrakt z Juventusem i ogłosił zakończenie kariery. I gdy wydawało się, że już nigdy nie będzie nam dane ujrzeć golkipera w akcji... do gry włączyła się Barcelona. Wobec poważnej kontuzji Marca-Andre ter Stega Duma Katalonii postanowiła zapytać, czy Polak nie byłby zainteresowany podpisaniem z nią krótkoterminowego kontraktu.
Nie dość, że zawodnik się na to zdecydował, to jeszcze wywalczył sobie wyjściowy skład i zapracował na przedłużenie umowy o kolejne dwa lata - do połowy 2027 roku. Jak się jednak okazuje, decyzja o związaniu się z Barcą wcale nie przyszła Polakowi łatwo.
Szczęsny: "Ludzie byli podekscytowani - ja trochę mniej"
W rozmowie z "Foot Truckiem" golkiper wyznał, że to żona Marina musiała przekonać go do zaakceptowania propozycji Blaugrany.
- Gdyby nie Marina, nie poszedłbym do Barcelony. (...) W pożegnalnym poście napisałem, że nie mam już serca do tego sportu. Kiedy Barcelona się odezwała, byłem przekonany, że mi się nie chce i nie wrócę - cytuje "Foot Truck" wypowiedź Szczęsnego.
Piłkarz dodał: - Ludzie byli bardzo podekscytowani - ja trochę mniej. Wygrał jednak zdrowy rozsądek. Stwierdziłem, że cokolwiek się nie wydarzy, to nie będę tego żałował, a byłaby duża szansa, że żałowałbym, gdybym nie podjął się tego wyzwania.
Dzięki swojej decyzji, Szczęsny dołożył do swojej bogatej kariery kolejne tytuły. Wygrał z Barceloną mistrzostwo, Puchar i Superpuchar Hiszpanii. Wiele wskazuje na to, że nowy sezon rozpocznie już jako bramkarz rezerwowy - zmiennik ściągniętego za 25 milionów euro z Espanyolu Joana Garcii.
