Mecz zaczął się dramatycznie, w 6 min. Aaron Rome uderzył kijem w głowę Nathana Hortona. Napastnik Bruins upadł na lód i długo się nie podnosił. To wydarzenie wyraźnie rozjuszyło zespół z Bostonu. Gole dla Bruins posypały się, a w ich bramce fenomenalnymi interwencjami popisywał się Tim Thomas. W całym spotkaniu obronił 40 strzałów hokeistów Canucks, którzy w poczuciu bezsilności zaczęli faulować i raz po raz lądować na ławce kar. A to ułatwiało zadanie teamowi z Bostonu. Thomas skapitulował tylko raz w końcówce, gdy pogrom drużyny z Kanady był już przesądzony.
Kolejny mecz finału Pucharu Stanleya już w środę.