Polscy skoczkowie

i

Autor: Cyfrasport Polscy skoczkowie

"To jak sikanie w gacie"

FIS chce zmniejszyć liczbę polskich skoczków w Pucharze Świata. Rywal Polaków zrównał ten pomysł z ziemią, rozpoczął zmasowany atak

2023-04-18 10:09

W ostatnich dniach niezwykle głośno zrobiło się o pomyśle Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS), wobec którego zmniejszyłaby się m.in. liczba polskich skoczków w Pucharze Świata. Ostateczna decyzja ma zapaść na początku maja, ale w świecie skoków zawrzało. Jeden z rywali Polaków - Kristoffer Eriksen Sundal - nie zamierzał milczeć. Norweg zagrożony reformą publicznie zrównał ten pomysł z ziemią i rozpoczął zmasowany atak w kierunku FIS.

Okres po zakończeniu sezonu w skokach narciarskich potrafi rozgrzać kibiców bardziej niż cotygodniowa rywalizacja w Pucharze Świata. Działacze często debatują wówczas nad zmianami, a wiele z ich pomysłów budzi kontrowersje. W ostatnich dniach opinia publiczna dowiedziała się o planowanej rewolucji, która miałaby dotyczyć skokowych potęg. Polska, Austria, Japonia, Niemcy, Norwegia i Słowenia - te kraje mają ponieść konsekwencje świetnych wyników. FIS chce bowiem ograniczyć liczbę skoczków z tych drużyn w Pucharze Świata. Z sześciu dotychczasowych miejsc startowych zrobiłoby się pięć, a uzasadnieniem takiej decyzji jest chęć wyciągnięcia ręki do słabiej rozwiniętych krajów i wzmocnienia w nich rozwoju. Nic dziwnego, że w zespołach "wielkiej szóstki" słychać głosy niezadowolenia, a najdosadniej wypowiedział się Kristoffer Eriksen Sundal.

Rywal polskich skoczków zrównał z ziemią pomysł FIS. Sundal stanął w obronie m.in. Polaków

22-letni Norweg zajął 27. miejsce w ostatnim Pucharze Świata i był właśnie szóstym w kolejności norweskim skoczkiem. Przynajmniej na papierze to on ucierpiałby na reformie FIS, więc nie zamierzał milczeć. Sundal zwrócił uwagę na fakt, że każdy z zagrożonych zawodników z najmocniejszych drużyn nie liczył się w ścisłej czołówce i nawet ich brak nie wpłynąłby mocno na sytuację w PŚ.

"Szóści najlepsi skoczkowie z 6 najlepszych krajów zajęli kolejno 25. [Peter Prevc - red.], 27. [Sundal], 29. [Clemens Aigner], 30. [Philipp Raimund], 44. [Jan Habdas] i 63. [Keiichi Sato i Junshiro Kobayashi] miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Gdyby ich usunąć, to najlepszy spoza tych krajów przesuwa się o 1 pozycję w górę [26. Gregor Deschwanden ze Szwajcarii]. Numery od 2 do 5 przesunęłyby się o 4 miejsca w górę. TOP24 byłoby dość podobne" - napisał Norweg na Twitterze.

Sundal rozpoczął zmasowany atak w stronę FIS

Jeden z internautów mocno poparł jego stanowisko. Zrobił to anonimowo jako "Simen", ale w środowisku skoków jest rozpoznawalny i sam pisze o sobie: "Przede wszystkim skoczek narciarski, po drugie student matematyki/ekonomii. Mistrz klubu". Na słowa Sundala zareagował bezkompromisowo. "Zgadzam się. Zamiast tego skupiłbym się na sprzęcie itp. Likwidacja kwot startowych przypomina trochę sikanie w gacie, żeby się ogrzać. Po prostu oszukuje samego siebie" - napisał Simen. 

Sundal rozważył też kilka innych propozycji - m.in. wprowadzenie ograniczeń sprzętowych, żeby wyrównać różnice między bogatszymi a biedniejszymi. Zasugerował ograniczenie liczby używanych kombinezonów, butów, ujednolicenie smarowania nart. Podsunął też pomysł zmniejszenia kwoty startowej do 4 dla wszystkich krajów - tropem mistrzostw świata. Zauważył, że wtedy w czołówce pojawiłoby się więcej narodów, ale zwiększyłaby się też różnica między najlepszymi. "Nie wiem, może jestem ślepy, bo rozpatruję to poprzez własną sytuację?" - skwitował 27. zawodnik ostatniego sezonu PŚ.

Sonda
Czy twoim zdaniem format zawodów PŚ w skokach narciarskich powinien ulec zmianie?
Najnowsze