Nieco inaczej można było sobie wyobrażać początek obecnego sezonu w Pucharze Świata. Przed kilkoma miesiącami Polacy nie mieli sobie równych i często stawali na podium. Było to zwieńczeniem trzech lat pracy Stefana Horngachera w polskiej kadrze. Okres, w którym Austriak rządził w reprezentacji, będziemy wspominać długo, bo skoczkowie odnieśli w tym czasie mnóstwo sukcesów.
Po zakończeniu ubiegłego sezonu Horngacher postanowił porzucić polską kadrę na rzecz niemieckiej. Jego następcą został Michal Doleżal, który długo współpracował z austriackim szkoleniowcem. Miała być to naturalna kontynuacja pracy Horngachera. Początki czeskiego trenera nie są jednak łatwe. Polacy nie spisują się na razie na miarę oczekiwań i o ich regularnych sukcesach nie ma obecnie mowy.
Sprawia to, że pod adresem Doleżala pojawia się coraz więcej krytyki. Prezes PZN, Apoloniusz Tajner, jak i Adam Małysz apelują jednak, aby nie wyciągać daleko idących wniosków po pierwszych konkursach w sezonie. Weryfikacja przyjdzie wraz z ostatnimi zawodami, a do tych jeszcze daleka droga. Tym bardziej, że na sukcesy za czasów Horngachera również musieliśmy poczekać.
Pierwszym zauważalnym osiągnięciem Austriaka było odbudowanie Macieja Kota. Na początku zmagań w sezonie 2016/2017 skoczek nie opuszczał w zasadzie pierwszej dziesiątki. W siedmiu pięciu konkursach tylko dwukrotnie zajmował miejsca w drugiej dziesiątce. Ale oprócz tego nie było efektu "łał". Dla przykładu podamy miejsca Kamila Stocha w siedmiu początkowych konkursach przed trzema laty: 26., 22., 4., 4., 1., 9., 2. Obecnie przedstawia się to następująco: 3., 16., 9., 15., 10., 1., 9. Wyniki Dawidka Kubackiego na początku sezonu 2016/2017: 16., 14., 13., 13., 12., 22., 18., oraz obecnie: 7., 12., 5., 17., 14., 22., 47.
Należy również pamiętać, że warunki pogodowe w tym sezonie są wyjątkowo niesprzyjające. W niedzielnym konkursie w Engelbergu Stoch miał sporego pecha, bo w drugiej serii trafił na mocny wiatr z tyłu i dostał jedną z największych bonifikat punktowych ze wszystkich zawodników. Warto zauważyć, że i Doleżal i Horngacher poprowadzili reprezentację do zwycięstwa w konkursach drużynowych w swoich debiutanckich sezonach w roli szkoleniowca. Co ciekawsze w obu przypadkach zawody miały miejsce w Klingenthal.
Porównywanie Doleżala z Horngacherem będzie można rozpocząć tak naprawdę dopiero od zbliżającego się Turnieju Czterech Skoczni. Przed trzema laty Stoch wygrał tą prestiżową imprezę i od tego momentu niemal w każdym konkursie był w czołówce. Dlatego na razie nie mamy czego żałować i warto choć na kilka kolejnych tygodni uzbroić się w cierpliwość.