"Super Express": - Czy właśnie od skoków zaczął pan swoją przygodę z narciarstwem?
Jan Ziobro: - Najpierw jeździłem po stokach na zjazdówkach. Ale nigdy nie uprawiałem zjazdów wyczynowo. Skok na nartach jest przyjemniejszy, zwłaszcza gdy za progiem czuje się, że wyszedł dobrze i można się nim napawać. A potem euforia na dole.
Przeczytaj koniecznie: Mistrzostwa Polski w skokach przeniesione na marzec
- Czym jest dla pana narciarstwo?
- To całe moje życie. Pasja, radość, to, co lubię robić. Mamy teraz bardzo dobry sztab szkoleniowy, który sprawia, że niczego nam nie brak w motoryce, sprzęcie czy psychice. Nie mamy psychologa, ale odnosimy sukcesy. Uważam, że trzeba twardo stąpać po ziemi, mieć swój rozum i nie dać się ponosić emocjom. Kamil Stoch powtarza: "Nie bójmy się sięgać po to, na co nas stać".
- Jest pan w stanie sięgać po to częściej?
- Moje skoki weszły na taki poziom, na jaki mnie stać i jaki chciałem osiągnąć. Tylko nie chcę mówić, że teraz pojadę na Turniej Czterech Skoczni i nadal będę wygrywał. Jadę z pokorą i chcę po prostu oddawać dobre skoki. Tak jak Małysz. Tylko może nie dwa, ale trzy w jednym dniu, biorąc pod uwagę serię próbną albo kwalifikacje.
- Dlaczego nie szło panu od początku sezonu?
- Moje skoki były dobre podczas ostatnich zgrupowań i w pierwszym konkursie w Klingenthalu. Niektóre lepsze nawet od skoków Kamila, przed którym zresztą chylę czoła. A potem chciałem coś ulepszyć, zacząłem kombinować. Przesuwałem środek ciężkości do przodu i tyłu, do tego doszło spinanie ciała, które powoduje, że skok jest od razu nieudany.
- To dlatego potrzebny był panu "luz w dupie" - jak głosi słynny napis na pana nartach?
- Napisałem te słowa dzień przed Engelbergiem. Rzuca mi się w oczy i nie zmażę go. Przypomina mi, że mam zachować swobodę ruchów. A środek ciężkości ciała jest w położeniu optymalnym przy dojeździe. Poskładałem wszystko podczas treningów w Szczyrku w ubiegłym tygodniu i zawiozłem to do Engelbergu.
- Jak się panu podobają pierwsze objawy ziobromanii?
- Fajnie, że ktoś stworzył takie określenie. Ale tych manii wokół sportowców można znaleźć wiele, więc nie przesadzajmy. Chociaż... nie obraziłbym się, gdyby ziobromania zaczęła się naprawdę.