Emocje związane z mistrzostwami świata w narciarstwie klasycznym rosnąć będą z dnia na dzień. Tradycyjnie już polscy kibice sprawdzać będą przede wszystkim, co dzieje się na skoczni narciarskiej. Rywalizacja w tej dyscyplinie rozpoczęła się w czwartkowy wieczór, kiedy to panie stanęły do konkursu na skoczni normalnej. Po pierwszej serii zawodów wydawało się, że mistrzynią świata zostanie reprezentantka Austrii, Martina Kramer. Zawodniczka pobiła bowiem rekord skoczni i wylądowała na 109 metrze. Rzecz jasna dawało jej to prowadzenie w konkursie.
Adam Małysz wyjawił wielką TAJEMNICĘ. Wszyscy się nad tym głowili. Istotne SZCZEGÓŁY
Druga seria mocno jednak namieszała w klasyfikacji zawodów. Kramer w rundzie finałowej osiągnęła odległość o jedenaście metrów gorszą. Taki rezultat sprawił, że nie stanęła nawet na podium mistrzostw świata, co zapewne było dla niej ogromnym rozczarowaniem. Nie obyło się jednak bez skandalu. Na krótszy skok Austriaczki mogła w dużej mierze wpłynąć decyzja sędziów. Ci bowiem postanowili obniżyć belkę przed skokiem liderki konkursu z 24. na 23. platformę.
Sprawdź: Mistrzyni świata w NAGIEJ sesji! Odważne ZDJĘCIA, nie pozostawiła fanom nic do wyobraźni
Szkopuł jednak w tym, że wcześniej zawodniczki nie latały na tyle daleko, aby jury musiało podejmować taką decyzję. A ta mogła i zapewne miało ogromny wpływ na odległość uzyskaną przez Kramer. Co prawda o oszustwie i próbie wpłynięcia na wyniki nie można mówić, ale o gigantycznej kontrowersji już tak. Austriacy postanowili złożyć protest w tej sprawie. - To trudny do zrozumienia i w żaden sposób nieuzasadniony ruch. Nie o wszystkim w tym konkursie decydowały względy sportowe - powiedział Harald Rodlauer, szkoleniowiec kadry. Austriacy nie mają jednak wątpliwości, że protest nic nie zmieni.