Jeszcze dwa tygodnie temu, w estońskim Otepaeae, Polka spóźniała się na starcie i trudno jej było przebić się do przodu. Tym razem wyskakiwała szybko i nie oddawała czołowej pozycji aż do mety. Start nie wyszedł jej tylko w finale. Przez chwilę była nawet ostatnia, ale znakomitym atakiem na długim podbiegu przedarła się na trzecią pozycje, za dwiema Słowenkami Fabjan i Visnar. Więcej się nie dało.
Justyna Kowalczyk i trener Aleksander Wierietielny wracają teraz z Rosji do włoskiego Livigno, gdzie mistrzyni olimpijska po raz trzeci tej zimy trenować będzie na wysokości prawie 2000 m. I gdzie spotka zapewne Norweżkę Marit Bjoergen.