Justyna Kowalczyk i Aleksander Wierietielny przez lata odnosili wspólne sukcesy na trasach całego świata. Niestety, nie każdy potrafi docenić ich wkład w rozwój polskiego sportu. Nie tak dawno głośno było o sytuacji, gdy utytułowana biegaczka i jej trener zostali zwyzywani podczas przygotowań w Zakopanem. Agresor użył wyjątkowo paskudnych słów. Wygląda na to, że 72-letni Wierietielny jest już zmęczony wieloletnią pracą i chce wreszcie odejść na zasłużoną emeryturę. - Nie wiem, jaka będzie przyszłość kobiecych biegów, bo z tego co wiem, Wierietielny i Kowalczyk nie będą już prowadzić kadry - skomentował na łamach "Przeglądu Sportowego" Edward Budny. Eksperci są zgodni, że szczególnym ciosem dla młodszych koleżanek może być odejście Kowalczyk, która była nie tylko specjalistką, lecz także idolką kolejnego pokolenia reprezentantek Polski.
- Nikt nie będzie potrafił zapewnić zawodniczkom takich warunków, jakich gwarantem była Justyna Kowalczyk. Ona jest przecież autorytetem i to ona otwierała wszystkie drzwi dla kadry. Potrafiła wszystko załatwić. Obawiam się, że odejście Kowalczyk i Aleksandra Wierietielnego może skończyć się fatalnie, bo sukcesów nie osiągają systemy, tylko ludzie. Potrzeba nam takich autorytetów, które mogą porwać zawodniczki - skomentował Józef Łuszczka. Były szkoleniowiec wypowiedział te słowa po tym jak Monika Skinder i Izabela Marcisz podkreślały jak wielkie efekty daje współpraca z duetem Wierietielny - Kowalczyk.
"Przegląd Sportowy" zaznaczył, że choć wielce prawdopodobne jest odejście wyżej wymienionej dwójki, to sprawa wciąż nie jest przesądzona. Polski Związek Narciarski nie ustosunkował się do doniesień, a reprezentacja Polski o ostatecznych ruchach ma się dowiedzieć w najbliższych tygodniach.