W biegu na 10 km stylem klasycznym polska mistrzyni odjechała rywalkom na trasie w Rogli w Słowenii. Wszystkim z wyjątkiem liderki Pucharu, Norweżki Marit Bjoergen, która... nie wystartowała z powodu przeziębienia.
Wygrała z katarem
Od pierwszych metrów polska mistrzyni biegła w czołowej grupie z Norweżkami Johaug i Skofterud oraz Finką Saarinen. Na dwa kilometry przed metą oderwała się, a wkrótce Johaug i Skofterud straciły ją z oczu. Na mecie miały ponad 20 s straty.
- Nie planowałam uciekać. Wyszłam na prowadzenie, a inne dziewczyny zostały z tyłu - skomentowała mistrzyni olimpijska. - Bardziej koncentrowałam się na tym, by stracić jak najmniej energii.
To oszczędzanie energii wynikło z kataru, jaki męczy ją od kilku dni. - Zaczęło się tydzień wcześniej, w Davos, gdzie zmarzły jej stopy na treningu, a w hotelu było zimno jak w psiarni - powiedział nam trener Aleksander Wierietielny (64 l.). - Przeziębiła się, a katar musi trwać siedem dni. Więc nie pozostaje nic innego, jak smarkać na lewo i na prawo na trasie, żeby oczyścić nos.
W niedzielnym sprincie Justyna odpadła w ćwierćfinale, niespodziewanie wygrała Norweżka Maiken Caspersen Falla. Po weekendzie w Rogli Polka awansowała na 5. miejsce w Pucharze Świata (397 punktów), liderką nadal jest Bjoergen - 582 punkty.
Genialny skok Stocha
Do wysokiej formy wraca też Kamil Stoch. Polak po pierwszej serii wczorajszego konkursu w Engelbergu był dopiero 9. (129 m). Wtedy jednak oddał genialny skok na 137 metrów. Rywale lądowali dużo bliżej. Wynik Polaka poprawił tylko lider klasyfikacji generalnej Kofler (138 m). Stoch zakończył wczorajszy konkurs na 2. miejscu, znacznie poprawiając sobie humor po nieudanych sobotnich zawodach (12. miejsce). W klasyfikacji generalnej awansował na 7. miejsce.